Zaczynam pisać o godz. 00:09 więc już muszę powiedzieć wszystkim dzień dobry raczej. Ale fajnie jest. Troszkę chłodniej niż wczoraj. Byłem przed chwilą na spacerze z Ozzym i tak przechadzając się po dopiero co skoszonej polance, zaciągając się pysznym papierosem, zamyśliłem się… Do czego cholera są jeszcze zdolni ci specjaliści od marketingu internetowego, którzy bezprawnie nazwali się mistrzami MLM? Co jeszcze są w stanie wykombinować, żeby ludziom zlasować mózgi do reszty? Jakie techniki i manipulacje można jeszcze wynaleźć, aby łatwowiernym internautom wymalować swoją wyuzdaną poezją dolary w oczach?
Dzisiaj (wróć) wczoraj jeden z takich mistrzów przypomniał mi o Krzysztofie Kononowiczu. Pamiętacie jegomościa? Niczego nie będzie. „Żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego.” I tak właśnie kochani, zdaniem pewnego mistrza, możemy robić super biznes! Bez niczego! Sam się zrobi! Tylko musisz w to wejść czyli kliknąć i biznesowego perpetum mobile już nikt nie zatrzyma…
Jeden z Czytelników „Network Magazynu” przesłał mi dzisiaj (wróć) wczoraj, fragment bardzo ciekawej oferty biznesowej, wysłanej jako mailing przez jakiegoś właśnie mistrza: „To będzie ewenement w skali Polski!? Joel Therien i Chris Reid wymyślili, metodę pozyskiwania partnerów do MLM dla Ciebie bez kiwnięcia palcem! Ja i mój tajemniczy gość opowiemy o tym, jak możesz zacząć robić biznes bez swojej strony internetowej, bez wiedzy o marketingu, bez doświadczenia, bez konieczności wydawania tysięcy zł, bez słuchania szefa, który Ci ciągle mówi co masz robić, bez wstawania do pracy o 4 tej albo chodzenia na nocki do pracy! (…) Pełen automat biznesowy! Bądź na webinarze a nie pożałujesz.”
Dobre, co? Bez kiwnięcia palcem. Nic nie musisz robić. Niczego nie będzie. To kurde jeszcze lepsze niż wypełnić kupon po pijaku, zapomnieć o tym, a po kilku dniach dowiedzieć się, że się wygrało w Lotto. Ba. To lepsze niż urodzić się synem Rockefellera i odziedziczyć fortunę. Wszak podczas porodu bankowo kilka osób musi kiwnąć palcem. A tutaj w ogóle. Niczego nie będzie.
Kochani nie wierzcie w takie teksty typu obiecanki cacanki. Nie dajcie się nabierać. To kłamstwa. Każdy biznes to ciężka, systematyczna, dobrze zaplanowana i konsekwentna praca. Tym bardziej MLM. Nie ma na świecie ani jednej osoby, która zrobiłaby w MLM coś ciekawego, że o sukcesie finansowym już nie wspomnę, bez kiwnięcia palcem. Totalna bzdura. Niestety nie wiem, kto popełnił powyżej zacytowany poemat biznesowy, ale jedno jest pewne – ten człowiek nie powie Ci prawdy. Wierzę w Was, więc nie dajcie się mamić. To jest manipulacja. I nie powielajcie takich pomysłów, bo to właśnie przez takie rzeczy ludzie uciekają słysząc hasło MLM. Założę się o skrzynkę najdroższej whisky, że ten mistrz jest jednym z tych, o których wspomniał Jarek Zych w wywiadzie:
„Ta działalność jest szkodliwa. Powiedzmy sobie wprost i jasno. Nikt, nigdy nie zbudował silnej struktury w marketingu sieciowym wyłącznie poprzez kontakty internetowe. A wszystkie kursy tego, są najdelikatniej mówiąc naciąganiem ludzi na pieniądze. I to nie małe. Przy czym jedynym, który na tym zarobi jest ten, co tymi narzędziami handluje.”
Ja chciałbym swoje 3 grosze dorzucić. Np. Jacek Dudzic i Tomasz Damian mówią tak samo, że NIE DA SIĘ robić online marketingu TYLKO przez internet. Ale dzięki internetowi można dotrzeć do ludzi, którzy są rzeczywiście zainteresowani produktem. Bo ile osób z moich znajomych, których mam jakieś 200 osób, może być zainteresowanych moim produktem? pewnie 2-3. Z całą resztą osób musiałbym się spotkać nadaremno. A dzięki internetowi mogę dotrzeć do osób, które są zainteresowane i z nimi porozmawiać np. przez telefon
Pozdrawiam
Damian nie przeczytałeś tekstu. Oczywiście, że internet może pomóc w biznesie, jeśli będzie wykorzystywany jako jeszcze jedno wspaniałe narzędzie pomocowe. Inteligentnie i po ludzku. Bez manipulacji i wciskania ludziom tanich kitów, że cokolwiek da się zrobić bez kiwnięcia palce. Tak się nie da. To zwyczajne łgarstwo. Nawet żeby włączyć komputer trzeba kiwnąć palcem. I głową 🙂
Bez kiwnięcia palcem i bez mrugnięcia okiem zapomniał dodać. No i w 7 setnych sekundy 🙂
– Myślałem znów pojechać na Hawaje…
– A byłeś tam?
– Nie.
To jest schemat „biznesowego” podejścia przewodów pokarmowych, z wygodnym nicnierobieniem i bezmyślnością na czele systemu wartości.
Czemu nie? Zwłaszcza w czasach renesansu Związków Partnerskich, w których jeden lubi pakować, a drugi – też lubi – być pakowany w dupkę.
A mnie tu zastanawia jedno: jak to jest, ze ludzie wierzą w tego typu „biznesy” i zapisują się do takich programów internetowych na autopilocie a jednocześnie nie wierzą wszystkim tym, którzy zbudowali potężne struktury i całkiem dobrze zarabiają. I to właśnie na temat tego drugiego sposobu budowy sieci czyli tradycyjnego, dobrze zaplanowanego i przemyślanego mają jakiś wypatrzony obraz posądzając największych liderów o nieczyste techniki i manipulacje. Czyżby świat stanął na głowie?
… i tak ludzie bez opamiętania brną w kolejna „składkę”. Składają się wszyscy, a tylko jeden pije, no może dwóch.
Witam 🙂
No dobrze…zgadzam się z tym, że nie da się robić „bez kiwnięcia palcem” 🙂 Coś takiego nie istnieje. A w powyższym artykule – pozwolę sobie zacytować fragment:
„… To będzie ewenement w skali Polski!? Joel Therien i Chris Reid wymyślili, metodę pozyskiwania partnerów do MLM dla Ciebie bez kiwnięcia palcem!…”
Bardziej to brzmi na zaciekawienie obywatela aby ten przyszedł na webinar 🙂 Z drugiej jednak strony to dość perswazyjny i nie do końca rzetelna informacja 🙁
Wszakże istnieją systemy, które w bardzo dużym stopniu pomagają w pozyskiwaniu i szkoleniu takich ludzi. Ja jestem aż w 3 prawie 😛
@ Damian Jarzyna w zależności od MLMu w którym działasz „produktem” może być szansa na szybsze wyzdrowienie, uwolnienie od agresywnej chemii przy sprzątaniu, idealnie dopasowany do Twoich upodobań zapach perfum, na które Cię stać. Produktem może być dłuższe życie w dobrej kondycji dzięki odpowiedniej profilaktyce. Produktem może być program rozwoju osobistego związany z Twoją firmą. Jeśli poznasz POTRZEBY Twoich znajomych to Twoim PRODUKTEM będzie zainteresowanych znacznie większa liczba osób.
„Spotkania ze znajomymi nadaremno” ??? Życzę powodzenia w budowaniu trwałych i pozytywnych relacji 🙂
„Tylko 2-3 osoby będą zainteresowane” Na 200 osób ? To się nazywa kryzys pewności siebie 🙂 Rozmawiałeś z nimi wszystkimi ? Po 20 przeprowadzonych prezentacjach miałbyś już takie umiejętności, że z pozostałych 180 osób odsetek zainteresowanych byłby znacznie większy (statystyki są różne, ale 3/10 to jest minimum).
Jeśli ludzie wybierają internet jako narzędzie rekrutacji, bo OBAWIAJĄ się kontaktów z ludźmi „na żywo” – z biznesu nic nie wyjdzie.
Budując biznes – budujesz zespół ludzi. Budowanie zespołu opiera się na przywództwie. Rekrutacja bez jakiejkolwiek wykonanej kontynuacji to jak wysyłanie kuponów w Lotto. Żaden biznes.
Popieram korzystanie z NARZĘDZI internetowych w różnych sytuacjach i to jest wielki plus rozwoju technologii, ale biznes to LUDZIE. Biznes to wpływ, przekonywanie, dzielenie się wartościami, relacje, i wiele więcej czynników.
Jeśli internet jest dla Ciebie jednym z wielu kanałów działania – OK.
Jeśli uciekasz w internet, żeby schować się w wirtualnym świecie – odpowiedz sobie sam 🙂
A jeśli świat idzie w kierunku SUROGATÓW (http://www.filmweb.pl/film/Surogaci-2009-430428) – to chyba nie chcę takiego świata…
Panie Damianie Jarzyna, nie chciałbym Pana martwić, ale to właśnie Tomasza Damian wypuścił taki mailing. Radzę przejrzeć na oczy.
Rafał Ruszkiewicz: „Bardziej to brzmi na zaciekawienie obywatela aby ten przyszedł na webinar.” A według mnie to brzmi jak reklama wprowadzająca człowieka w błąd: http://pl.wikipedia.org/wiki/Reklama_wprowadzaj%C4%85ca_w_b%C5%82%C4%85d
A ja się dziwię dlaczego żaden normalny klub fitness ani biznes wellness nie reklamują się jak internetowi guruuusofie ?
Idziesz po mieście a tam siłownia…. wejdź do nas oddamy ci 100% składki i jeszcze zarobisz!
Pływalnia… poszukujemy ludzi szukających ludzi promujących nasze karnety.
Fryzjer… twórcy naszych fryzur wymyślili jak bez kiwnięcia palcem możesz zarobić średnią krajową i sami ci w tym pomogą. Możesz być nawet łysy!
To nawet Baksik się chowa bo tam trzeba było się zapisać i ZNALEŹĆ 3 osoby 🙂
Krzysztof Młotkiewicz ma 100% racji. Biznes to ludzie. Nie wierzę w ani jeden MLM, który promuje się jako internetowy marketing wielopoziomowy. Biznes to ludzie i relacje z nimi. Przez internet nie da się zbudować relacji, nie pozna się prawdziwych problemów, z którymi borykają się nasi partnerzy, nie przejmuje się również odpowiedzialności za zespół. Internet tworzy wirtualną kurtynę, która jest bardzo wygodna dla wszystkich tych, których budowanie relacji z ludźmi odstrasza.
Cholernie boli mnie to, że te internetowe programy partnerskie mianują same siebie „firmami MLM”. Szkodzą branży, strzygą jeleni (jakto Piotr Wajszczak mawia). Maciej podał piękną pointę tego wpisu i pozwolę sobie jeszcze raz zacytować właściciela rzetelnej i transparentnej firmy MLM – Jarosława Zycha:
“Ta działalność jest szkodliwa. Powiedzmy sobie wprost i jasno. Nikt, nigdy nie zbudował silnej struktury w marketingu sieciowym wyłącznie poprzez kontakty internetowe. A wszystkie kursy tego, są najdelikatniej mówiąc naciąganiem ludzi na pieniądze. I to nie małe. Przy czym jedynym, który na tym zarobi jest ten, co tymi narzędziami handluje.”
Pomijając sam biznes…bo sprzedać można wszystko, kiedy wykreujemy taką potrzebę u kupującego :”piasek na pustyni”, „powietrze w worku”, ALE ćwiczenie 3 razy w tygodniu po 7 minut i efekty 🙂 LOL To już przesada… czasem myślę, że ludzie lubią kupować samą IDEĘ/ NADZIEJĘ i to im wystarczy…7 minut treningu to coś jak dietetyczne pączki 🙂
Każdy ma swoją drogę i swoje metody budowania biznesu. Ja buduję go całkowicie Online. A wyniki pokazują mi że wybrałem zaznaczam jak dla mnie odpowiednią drogę.
Miałem przyjemność osobiście poznać Joela i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.
A jego wyniki w marketingu są rewelacyjne. Wiec czemu nie zaufać najlepszym.
Pozdrawiam.
Wojciech Wesołowski: Jaki biznes MLM budujesz całkowicie online? W jakim biznesie MLM rewelacyjne wyniki ma Joel?
@admin – oczywiście, że masz racje. Jest to wprowadzanie w błąd ale też zaciekawienie. Zauważyłem, że masz jednostronną opinie na takie akcje. Ja mam 2-stronną opinie: Wprowadzenie w błąd i zaciekawienie.
Nie wiem jak kiedyś reagowałeś na takie teksty ale ja kiedyś tak reagowałem: „O, ale fajnie, nie będę musiał nic robić a kasa będzie lecieć :)” (typowe myślenie przeciętnego obywatela) a na webinarze mówią jednak, że trzeba coś robić. Im więcej takich akcji obejrzy przeciętny obywatel na webinarze, tym większą ma szansę sobie wbić do głowy, że nie istnieją takie sposoby jak: „Nie Kiwając Palcem”. Teraz wiem, że nie ma takich sposobów i przyznaję się, że byłem wtedy Przeciętny.
Wojciech Wesołowski: Jeżeli budujesz swój biznes całkowicie online to jak mogłeś poznać osobiście Joela? Był u Ciebie w domu?
O ile zaciekawienie może być zjawiskiem fascynującym, to nielegalna reklama wprowadzająca w błąd może być przyczynkiem do 15 minut dziennie na spacerniaku 🙂
Dokładnie, jak do cholery ktoś może powiedzieć o reklamie wprowadzającej w błąd, że to „zaciekawienie”. Nie mieści mi się to w głowie.
Podstawowe prawo konsumenta, które zostało wprowadzone w europejskim prawie gospodarczym to „prawo konsumenta do informacji” – takie nielegalne praktyki „zaciekawiające” powinien kontrolować Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów a mam wrażenie, że akurat ten przypadek doskonale nadawałby się do rozpatrzenia przez tę instytucję.
To tak jakby ktoś kwestionował prawo zakazujące użycie klauzul niedozwolonych. Ludzie, to jest po prostu manipulacyjne hasło reklamowe, a nie „zaciekawiające” – nazywajmy rzeczy po imieniu.
Mnie się również wydaje, że co poniektórzy mylą pojęcie marketingu sieciowego. Człon „sieciowy” kojarzy im się z internetem i dlatego wydaje im się, że jest to odpowiednik marketingu internetowego. NIE! Zdecydowanie chodzi o dystrybucję produktów poprzez siec konsumentów, a nie internet…
Co do 7 minutowych treningów to chciałbym zobaczyć efekty guru marketingu, którzy to promują 🙂 jeśli panowie wyglądają jak z okładki Men’s Health to od jutra zaczynam promować 7 minutowy trening!
Robienie ludziom wody z mózgu mieszaniem marketingu internetowego z sieciowym tudzież sieciowego z bezpośrednim (bo przecież dla laika to będzie jeden kij) widocznie jest działaniem z góry zamierzonym i skrzętnie zaplanowanym. Z pewnością przynosi wymierne korzyści agitatorom. A branży MLM też przynosi. Czarny PR.
@Kamil Sabatowski: Gdybym mógł dałbym Lubię to ! +100 do lansu za Twój powyższy komentarz 🙂
Bierz ich Kamil na okładkę wszystkich. Pewnie sami starsi dyrektorzy fitness?
http://rafal-stefanski.pl/siedmiominutowy-trening-live-2-spotkanie/
Panie Redaktorze!
Niejako przez podanie linku do mojej strony wywołał mnie Pan do odpowiedzi…
Odpowiem więc Panu.
Starszym Dyrektorem Fitness, jak Pan to określił, nie jestem. Poszczuł Pan Pana Kamila na mnie pewnie ze względu na to, jakie fotki umieściłem na swoim blogu. Jest to mój blog, nie naruszający niczyich praw, więc mi można…
Pewnie Pan, jako wnikliwy i nieomylny, w swojej ocenie, obserwator oglądał Pan moje zdjęcia i pomyślał sobie: „Jak ten grubas może reklamować system fitness? Jak on w ogóle śmie?”.
Wiem, nie mam idealnej figury i od wielu lat borykam się ze swoją nadwagą, która u mnie jest uwarunkowana też m. in. genetycznie. Jako człowiek cierpiący na brak czasu nie chodzę na siłownię i pozostaje mi ćwiczenie w domu. Nie ćwiczę intensywnie i tylko przy użyciu nie za dużych ciężarków, gdyż kilkanaście lat temu w wyniku ciężkiego wypadku samochodowego miałem złamany kręgosłup. Cud, że rdzenia nie przerwałem.
Zdjęcia, które umieściłem na portalu z tego spotkania z Chrisem Reidem i Joelem Therienem były wykonane 20 kwietnia. Ważyłem wtedy prawie 108kg. Dziś mam niecałe 100kg. Ktoś powie, że nie są to rewelacyjne wyniki, ale ja jestem z siebie zadowolony i będę robił dalej to co robię.
Na sam koniec mojej przydługawej pisaniny pogratuluję tylko Panu Redaktorowi Naczelnemu „Network Magazynu”, współtwórcy pierwszego na świecie „Klubu TOP Liderów MLM”, twórcy instytutu szkoleniowego „Akademia MLM” – członka Rady Programowej oraz Komisji Sędziowskiej prestiżowego konkursu dla sprzedaży – Polish National Sales Awards, etc. etc., fachowego i obiektywnego podejścia do sprawy na zasadzie lansu i zwrotu: „Bierz ich Kamil na okładkę wszystkich.”
Pozdrawiam!
Wcale tak nie pomyślałem Rafale zaglądając na Twojego bloga. Pomyślałem jakie niesamowite efekty mają Ci ludzie trenując tylko 7 minut 3 razy w tygodniu. Pewnie gdyby zaczęli jeść mniej tłusto a Coca-Colę zamienili na dobrą wodę nie zrzuciliby po kilka kilogramów. I pewnie, gdyby nie pewien mistrz świata z Texasu nigdy by nie byli starszymi dyrektorami fitness bez jakichkolwiek potrzebnych do tego uprawnień. Wszystko dzięki tym zajebistym 7MT sprzedawanym w systemie MLM. Tak pomyślałem. Ale to jest tylko moja subiektywna opinia więc proszę nie bierz jej do serca. Każdy może mieć inne zdanie.
Każdy może mieć inne zdanie i ja temu nie zaprzeczam.
Sam też nie lubię ludzi, którzy mówią, że „w tym interesie człowiek się nie na robi a i tak efekty będą”. Nie lubię też mentorów, którzy obiecują „złote góry”, a gdy człowiek „podpisze lojalkę” zostawiają go na pastwę losu.
Przez takich ludzi cały MLM traci, nawet internetowy.
Co do 7MT… Sam intensywny trening wynosi około 7 minut i do tego oczywiście nie wlicza się czasu trwania rozgrzewki. Co dwa dni ćwiczy się inne partie mięśni, dając im czas na odpoczynek, a po 10 dniach cykl zaczyna się od nowa.
W tym tkwi sekret tej metody. 😉
Jeszcze jedno w „Internetowym MLM” też buduje się relacje poprzez webinary i kontakty przez e-mail, czy Skype. Raz na jakiś czas organizowane są tzw. „Eventy”, na których można spotkać się na żywo, wymienić poglądy i spotkać się z twórcami systemu, którzy są naprawdę miłymi i normalnymi ludźmi.
Masz rację. Ale piszesz nie na temat. Udaj się Rafał do jakiegokolwiek specjalisty z prawdziwego zdarzenia z porządnymi kwalifikacjami w tej dziedzinie i zapytaj się co myśli o 7MT. Powodzenia.
No to i ja tu coś dorzucę… Zgadzam się, że w sieci jest mnóstwo oszołomów, którzy za 1zł będą opowiadać bajki i tworzyć z tego łańcuszki typu „podaj dalej”. Zgadzam się także w 100%, że bez ciężkiej pracy opartej na relacjach z ludźmi nie zbuduje się biznesu… ale dlaczego nie mogę pracować i budować relacji przez internet???
Zajmuję się pozycjonowaniem stron i prowadzeniem sklepu internetowego i nie wyobrażam sobie, żebym musiał jechać do klienta np. 3000 km – bo właśnie dostałem zlecenie z Hiszpanii. Wystarczy ludziom poświęcić czas i zacząć rozwiązywać ich problemy, a nieważne jest, czy to jest spotkanie przy kawie, rozmowa na czacie, gmailu czy skype… Ja tak działam, poświęcając nieraz całą sobotę czy niedzielę jednej osobie. Jeśli włożycie w to trochę serca, to zdziwicie się, jak ludzie są w stanie wam zaufać nawet przez internet i szybko ruszycie do przodu – także w mlm.
Same narzędzia GVO są bardzo dobre, ale ich sprzedaż na rynku polskim zaczyna niestety podupadać za sprawą ludzi, którzy nastawiają się na szybki zysk, nie rozumiejąc przy tym, co to jest mlm. Najbardziej jednak „bawią” mnie osoby, które mylą mlm z rozwojem osobistym – w pewnym momencie zaczynają opowiadać na prawo i lewo brednie typu: „podziwiajcie mnie i róbcie to co ja, a będziecie bogaci…”
Jak wszystkim wiadomo, każdy kij ma dwa końce więc nastawiając się na działalność przez internet trzeba zdawać sobie sprawę z pozytywnych i negatywnych cech internetu i nowych mediów. A ponieważ w artykule mamy do czynienia z dość poważnym problemem, odnosząc się do tego, moim zdaniem jest tak. W internecie działają ludzie którzy potrafią z nich korzystać i świetnie się w tym odnajdują, tacy odnoszą sukcesy, pozostali którzy nie potrafią wykorzystać możliwości nowych mediów zapewne mocno się rozczarują. Są i cwaniacy, którzy doskonale wiedzą jak działać w internecie.
Co do oszołomów, moim zdaniem sprawa wygląda następująco. Skoro jak powszechnie wiadomo, w MLM wielu ludzi nie odnosi sukcesów to nie jest dla mnie niczym dziwnym, że takie coś może wystarczyć (i wystarczyło) do wytworzenia się na rynku „nowej potrzeby”, którą to trzeba zaspokoić. Podobnie jest chociażby w przypadku pisania CV na zlecenie, gdzie też się wmawia ludziom, że nie mają pracy bo CV jest do bani, problem jest niestety bardziej złożony i nawet najlepsze CV nie gwarantuje pracy. Można by powiedzieć, że część zarabia na desperatach, którzy chcą po prostu mieć lepsze życie ale z różnych powodów im się nie udaje. Do MLM mamy rozmaite narzędzia, w tym hostingi i wiele innych rzeczy które oczywiście mogą być przydatne i spełniać swoje zadanie, jeśli ktoś tylko wie jak z nich korzystać.
Wracając jednak do internetu i jego dobrych i złych stron, wielu ludzi nie zdaje sobie sprawę z tego, że Goldenline np. nie jest po to żeby tam spamując wątki i wysyłając PW szukać sobie ludzi do współpracy, przedstawiając im świetlane wizje zarobków bo tam się wchodzi podyskutować i nic więcej. To samo dotyczy i Facebooka, LinkedIn czy innych społecznościówek. Na FB się coś promuje, udostępnia, pozyskuje fanów ale na tym etapie zaspokaja się tylko pewne potrzeby użytkowników. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że takie pozyskiwanie nowych ludzi to niejako wieloetapowy i złożony proces a używając różnych narzędzi należy mieć na uwadze, że na każdym etapie potrzeby są inne.
Wchodząc tutaj np, potencjalnie NIE INTERESUJE mnie to żeby szukać kogoś kto by mi zaproponował jakąś współpracę, czytając te dość ciekawe i wartościowe zresztą artykuły i równie wartościowe Wasze komentarze chcę się po prostu czegoś dowiedzieć o branży, naturalnie więc będę poszerzał swoją wiedzę, każdy kto działa w MLM też będzie bogatszy o jakieś nowe ważne informacje i to właśnie to jest tym rozwojem. A wiadomo, że wiedza to władza i klucz do potęgi. Oczywiście nie gwarantuje bogactwa, natomiast znajomość pewnych prawideł takich jak lejek zakupowy, prawo Pareto, prawo Parkinsona, piramida Masłowa, zagadnienia psychologiczne to dość ważna sprawa i na 100% przyda się w praktyce.
Działając w internecie trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że Google rządzi w tym sektorze i to jest również broń obusieczna. Pozytywny aspekt to pozycjonowanie (trzeba wiedzieć jak to działa), negatywny to taki że można dostać bana jak się odwala amatorszczyznę.
Co do zarabiania bez żadnego wysiłku, Maćku jak myślisz skąd się wziął ten problem o którym tutaj piszesz? A no z tego, że wszędzie się tłucze że MLM to dochód pasywny i tego typu inne pierdoły wygadywane przez takich, którzy dla własnych korzyści będą mamić tym ludzi którzy po prostu to CHCĄ usłyszeć. Ludzie nie chcą słyszeć że im będzie ciężko w pracy a trzeba ich jakoś zmotywować. Czy ten temat nie był przypadkiem poruszany gdzieś na wideoblogach? A ilu z Was odniesie sukces, przedstawiając Wasz MLM nie tylko w jasnych ale i ciemnych barwach?
Darku ale mówienie o samym dochodzie pasywnym sensu stricte nie oznacza, że ma on być osiągnięty bez żadnego wysiłku.
Eh, jestem mega zażenowany obserwacją „internetowej sceny polskiego mlm” – to co robi tomasz damian ze swoimi pupilkami to jest po prostu tragedia. Uważam ich za zwykłych oszustów i naciągaczy. Mówiąc w prosty sposób – jakbym spotkał to bym w ryj dał! Aha – jeszcze była taka historia – tomaszek zaczynał swoją zabawę w biznes od szkoleń Pawła Krzyworączki, a Paweł miał nawet swoje miejsce w damiankowej „biografii”. Ale odkąd Krzyworączka zaczął krytykować poczynania damianka mówiąc wprost, że to dymanie ludzi to nagle został wymazany z pięknej historii na szczyt naszego rodzimego marketera.