Bardzo dziwne zjawisko obserwuję od kilku lat w polskim sektorze sprzedaży bezpośredniej i marketingu sieciowego (MLM). To takie dziwne zjawisko spowodowane nieograniczoną chciwością i niepohamowaną najmojszością. Zawsze, kiedy powstanie jakakolwiek nowa firma MLM posiadająca w ofercie produkty, które w innym network marketingu znajdują się już od kilku lat, to „stara ekipa” chciałaby na nas wymusić, abyśmy nic nie pisali o firmach nowych. I zawsze, kiedy cokolwiek opublikujemy (przecież jesteśmy niezależni) atak jest momentalnie. Wtedy nagle jesteśmy zależni, nierzetelni, nieetyczni. Po kilku godzinach dyskusji robimy się brzydcy, grubi, głupi a potem faszyści. To zjawisko jest niesamowite…
Po każdej takiej publikacji budzą się wtedy nagle ludzie, którym bardzo nie podoba się używane przez nas w przypadku reklamowania Network Magazynu dodawane sformułowanie, że pismo jest NIEZALEŻNE. Pierwszy zmasowany atak na naszą redakcję pod tym kątem miał miejsce, kiedy kilka lat temu powstała nowa, polska firma MLM oferująca kosmetyki. Wiadomo – konkretny tort generujący zyski dla firm już istniejących trochę się uszczupli, to trzeba zrobić odpowiednią akcję opartą na ruchu wyprzedzającym i obrzydzić nieco środowisku nowy projekt, zanim ten jeszcze cokolwiek zrobi.
I nie dyskutuje się wtedy inteligentnie – co mogłoby nawet przynieść efekty wymierne – z nową firmą. Nie. Wali się po łbie dziennikarzy, którzy o tej firmie społeczeństwo poinformowali. Teraz znów okrzyknięto nas łapówkarzami i sprzedawczykami, którzy za 30 srebrników napiszą i opublikują wszystko o każdym, kto tylko z kasą przyjdzie. Dlaczego akurat teraz? A no znów powstał nowy, polski MLM o czym byliśmy poinformowali na Facebooku. Od razu po publikacji niektórym zwieracze puściły i gul podskoczył na wysokość czoła, a my znów straciliśmy swoją cenną niezależność. Bardzo szybko. Tak z dnia na dzień.
To był aspekt ekonomiczny tego zjawiska. Z punktu widzenia psychologiczno-socjologicznego, a nawet filologicznego i samej semantyki, najbardziej przykre jest to i trochę smutne, że ludzie, którzy posądzają nas o brak niezależności, nie rozumieją nawet znaczenia tego słowa. Szastają nim na lewo i prawo dobrze wiedząc, że wbiją szpilę w bok bo dla każdego niezależnego dziennikarza są na świecie dwie rzeczy najważniejsze – honor i wolność, czyli niezależność. I żaden dziennikarz posądzony o brak jednej z tych dwóch wartości nie da sobie w kaszę dmuchać. Bo można nam zabrać wszystko co mamy, ale honoru i wolności nigdy. Napisać publicznie o niezależnym dziennikarzu, że jest zależny, to tak samo, jakby napisać o wytwórcy kiełbas, że jest oszustem i złodziejem. I mu nie staje. Czy to mocne? Nie wiem. Można to przemilczeć, zwłaszcza jak się w social mediach ma już grubą skórę, ale dla mnie, kiedy nigdy nie zrobiłem czegokolwiek w ramach jakiejkolwiek zależności, zabieranie mi wolności zawodowej jest gorszym oszczerstwem od nazwania mnie oszustem i złodziejem. Nawet, gdyby ktoś ze mnie zrobił narkomana czy impotenta to bym się uśmiał po same pachy. Bo wszystko można nam zabrać, ale nie honor i wolność. Tak mnie wychowali rodzice i za to jestem im dozgonnie wdzięczny.
Dla wszystkich więc, którzy nagminnie nie używając mózgu szastają niezależnością nie rozumiejąc jej znaczenia, spieszę z wyjaśnieniem: Człowiek niezależny:
1. Niepodporządkowany komuś, czemuś, decydujący o sobie; też świadczący o braku podporządkowania komuś lub czemuś.
2. Niebędący wyznaczonym, zdeterminowanym przez coś.
3. Nienależący do żadnej z rywalizujących partii (tudzież innych ugrupowań, przedsiębiorstw – przyp. M.M.).
4. Wygłaszający bezstronne opinie, niekierujący się interesem żadnej grupy społecznej. Amen. (źródło: Słownik PWN)
Tak więc zarzucanie komuś braku niezależności motywując to pisaniem i publikowaniem artykułów za pieniądze jest nielogiczne, słabe i świadczące o alfabetyzmie autora. Wszak nawet, gdyby kiedykolwiek, jakikolwiek dziennikarz Network Magazynu wziął kasę za artykuł redakcyjny (nie reklamowy co jest normalne) to świadczyłoby to o nieskończenie i totalnie przeogromnej niezależności. Biorę ile chcę, gdzie chcę i od kogo chcę! Natomiast łapówkarstwo, które nam się zarzuca, byłoby raczej zjawiskiem chciwości, braku rzetelności, nieprzestrzegania etyki. To kwestie typowo moralno-etyczno-prawne. Bo zapewne byłoby to przestępstwem, więc należałoby stawianie tak mocnych zarzutów udowodnić, poprzeć jakimikolwiek faktami, dowodami. Bez tego to można się raczej publicznie ośmieszyć i wyjść na durnia, że o pieniactwie nie wspomnę. Druga strona łopaty jest taka, że hejter sam może się wtedy stać przestępcą, ewentualnie obywatelem niemoralnie prowadzącym się. Przecież o każdym zdarzeniu popełnienia przez kogoś czynu karalnego każdy obywatel ma obowiązek zgłosić zaistniały incydent do odpowiednich organów ścigania. Zgodnie z treścią przepisu art. 304 § 1 Kodeksu postępowania karnego, każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję. Użyte określenie oznacza, iż jest to moralny obowiązek każdego praworządnego człowieka.
Teraz część edukacyjna. Ponieważ widzę, że ten znerwicowany atak spowodowany jest bezpodstawnym przypuszczeniem, iż znów nasza redakcja maczała palce w zainicjowaniu komuś konkurencji i mamy w tym jakiś interes, udzielę Wam kilka wskazówek na temat jak zachowywać się na portalach społecznościowych dyskutując z konkurencją i wyjść z twarzą (lekka doza ironii i cynizmu zamierzone):
1. Proponuję firmie zorganizowanie kilkudniowego szkolenia wewnętrznego, gdzie specjalista od SM & PR udzieli kilku podstawowych porad zarządowi i osobom decyzyjnym na temat jak inteligentnie gaworzyć z konkurencją i o konkurencji w nowych mediach. Wynajęcie specjalisty z zewnątrz reprezentującego biznes tradycyjny będzie tutaj nieprzypadkowe, gdyż obserwuję bacznie podobne poczynania w MLM oraz biznesie tradycyjnym i ewidentnie druga strona wyprzedza intelektualnie pod tym względem pierwszą o kilka milionów lat świetlnych.
2. W celu walki z konkurencją w social mediach proponuję wynająć profesjonalną agencję PR. Mamy kilka w Polsce nawet takich, które specjalizują się w czarnym PR. Dlaczego? Po pierwsze nie jesteście ludźmi skąpymi i stać Was na odrobinę profesjonalizmu, a po drugie oni zrobią to porządnie. Ktoś nie będzie musiał robić z siebie tępego debila, na co w pocie czoła często pracuje. Wbrew pozorom internauci są inteligentni. Wystarczy kilka klików w Google i wszyscy wiedzą kim jest zmoczony nerwicą sytuacyjną adwersarz i w jakim celu przygotował ów akcję. Zbudowanie takiego wizerunku nie wyjdzie na dobre ani Waszym biznesom ani Wam prywatnie z osobna. Postawcie na profesjonalizm!
3. Jeśli nie chcecie agencji PR, wolicie robić to samemu, to róbcie takie rzeczy pod sztucznymi awatarami. To podstawa. Bo po co budować sobie kilka lat wizerunek bogobojnego biznesmena egzystującego w chrześcijańskiej rodzinie a potem spierdolić wszystko jednym komentarzem? Sztuczne awatary to podstawa!
4. Walczcie z konkurencją. Nigdy z dziennikarzami, którzy o niej tylko informują. Oni naprawdę nie mają z tym nic wspólnego. Przez głupotę, nadgorliwość i zacietrzewienie traci się wartościowych przyjaciół. A po co?
Więcej świetnych wskazówek jak działać w social mediach w poradnikowym artykule „Jak nie(promować) MLM w social mediach?”
PS. Od jednego człowieka, który nas przedwczoraj zniesławił i pomówił, zażądaliśmy przeprosin. Zgadnijcie: co odpowiedział? To my mamy przeprosić jego. Dobre co?
„Wolność to nie tylko możliwość czynienia czegokolwiek byle zgodnie ze sprawiedliwym prawem. Wolność to także niezależność od zabobonów, uprzedzeń i każdego rodzaju fundamentalizmu. Niestety pod tym względem wielu, jeśli nie większość ludzi, żyje w dobrowolnej niewoli. Dlatego walka o wolność to również walka o niezależność myśli. Ale płaci się za nią wysoką cenę. Pytanie, kogo ta cena bardziej boli, mnie czy tych od których się uwalniam?”
Niektórzy nie widzą różnicy pomiędzy czarnym a białym wiec czego się spodziewać.
„chciwość ludzką cechą, lecz dosięga swej granicy, kiedy zmienia ręce człeka w lepkie macki ośmiornicy” 🙂
Maćku jak się pojawia nowy MLM na rynku to wszystkie stare wyjadacze zaraz go krytykują bo się boją, bo oni już dawno odcieli kupony i martwią się że jak ich Partnerzy zobaczą lepszą firmę która che walczyć to odejdą od nich. Zobacz nawet na przykładzie Souvre. Odkąd pojawili się na rynku to Hejterem numer 1 ich jest Jarek Z. który nie raz robił nawet szkolenia o nazwie ” jak radzić sobie z hejterami”. A czemu ich krytykuje ? Bo mają kolagen. Jak powstawał Perfect Coll tak samo ich krytykował i każdego będzie krytykował jak ktoś wejdzie co może mu zagrozić a to jest słabe. Bo jak ma się silną firmę to się nawet nie zwraca uwagi na takie male wytwory. I tak to już w naszym marketingu jest. Jak powstanie poważna firma perfumeryjna to zaraz FMowcy się odezwą. Jak powstawał duolife to zaraz monavie ich atakowalo o plagiat itp. Strach z czymkolwiek wchodzic. Az dziwne ze mamy kilka marek butów ubrań itd. Bo u Nas już by się zarli
Andrzej ja nie mam nic przeciwko inteligentnej krytyce konkurencji. Merytorycznie można dużo zyskać. Ale po co się przypieprzać do dziennikarzy, którzy są od informowania? Nie spotkałem się z takimi atakami Mercedesa na „Auto Świat” bo napisali, że pojawił się nowy Ford.
Panie Macieju a jak nazwać w MLMie zjawisko, kiedy wchodzi na rynek nowa firma i ludzie ze starych firm atakują że to piramida finansowa?
Aniu to jest całkiem inna bajka. Materiał na odrębną publikację.
Andrzeju Kołecki… na bogi! Czemuż to hejterem mnie nazywasz? Czy człowiek, który pokazuje transparentnie w internecie, że splagiatowano nazwę jego marki, którą wprowadził po raz pierwszy do obrotu w UE – jest z tego powodu hejterem? Czy człowiek, który pokazuje, że łamane jest prawo ochronne strzeżone patentem UP Rzeczypospolitej Polskiej, w którym to prawie on jest umocowany – jest hejterem? Czy naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy „pojawieniem się nowego MLM-u”, a kopiowaniem nazw, nawet podnazw, całych składów INCI, koncepcji biznesowych – a w konsekwencji koordynowanym odgórnymi szkoleniami atakiem przewerbunkowym na ludzi, których rekrutowałeś, szkoliłeś itd, a którym mówią teraz żeś łotr, więc powinni przejść do tego co plagiatem, naśladownictwem? Co kradzieżą myśli wynalazczej kogoś innego? Abyśmy się dobrze rozumieli… Niech powstanie jeszcze dziesięć MLM-ów z kolagenem jako produktem. Ale niech nie będzie to kolagen pozyskiwany metodą opatentowaną przez prof. Andrzeja Frydrychowskiego. I niech mają lepszy od takiego nawet, jaki mi się wymarzy… Ale niech go nazwą imieniem ukochanej (jak kiedyś Benz – Mercedes), natomiast niech go nie nazywają Kolagen Naturalny (Platinum, Silver, Graphite), bo tak te produkty, jako wprowadzone po raz pierwszy do obrotu w UE pod własną marką nazwałem ja… http://colway.pl/informacje/materialy-do-pobrania/15-dokumenty Czy upominanie się o zaniechanie łamania praw patentowych i o zwykłą przyzwoitość wyrażającą się NIE MAŁPOWANIEM – to jest na pewno hejt? Zreflektuj się, proszę… Co zaś do słusznych całkiem bojów Macieja o jego Niezależność jako dziennikarza branżowego rzec mogę tylko tyle: Macieju … bądź Niezależny nadal, a nie wołaj, że jesteś. Bo ktoś może odebrać to tak, jakby (zacna skądinąd niewiasta) biegała po mieście krzycząc: „jestem wierną żoną!” W co nikt przecież z jej znajomych nie wątpi…
Drogi Jarosławie. Twoje wskazówki zawsze były dla mnie tak cenne, jakby ojciec dawał mi jakąś lekcję. Więc przemyślę to poważnie. Jutro, na spokojnie. Aczkolwiek nie wiem, czy w dzisiejszej dobie, kiedy alfabetyzm u elit wyższych jest tak zaawansowany, że ludzie nie odróżniają niezależności od rzetelności, etyki i postępowania zgodnego z prawem, nie jest wielce uzasadnione, aby pewne ważne dla mnie kwestie uwypuklać. Bo jak ktoś nie jarzy tak prostych zagadnień to jak rozróżni pismo niezależne od np. sponsorowanego czy custom publishing? Muszę to poważnie przemyśleć. PS. Jestem ciekaw riposty Andrzeja.
Nie rozumiem. Na rynku mamy już 47 kolagenów i każdy jest jedyny w swoim rodzaju niepowtarzalny i opatentowany oczywiscie. Jeden można nosic w lodówce, inny już nie, a inny w lodówce ale w butelce. Jak patent na kolagen ma prof. Andrzej Frydrychowski to dlaczego nie pozywa do sądu wszystkich innych Adamów Slodowych. A Colyfine to produkuje ten kolagen co ma patent Frydrychowskiego czy ten co nie musi mieć patentu jak wellyou? Czarna magia. Chciałabym sprzedawać wartościowe rzeczy a;e sami się gubicie w zeznaniach. Wrócę na stację Schella.
Panie Andrzeju Kołecki,
Jestem starym wyjadaczem (21 lat w MLM) i cieszę się, że konkurencja rośnie w siłę, czym większa konkurencja tym większa świadomość prosumentów a co za tym idzie, większe trafia grono do mojej grupy ludzi wyedukowanych i ,,zawiedzionych,, :).Pozdrawiam Konkurencję ! :).
Drogi Jarku.
Od demagogi i tworzenia rzeczywistości najlepiej pasującej do Ciebie jesteś najlepszy.
Nawet Twoi partnerzy dalej używają certyfikatów Inventi która tak biedna od 2008r. nic Twoim zdaniem z kolagenem nie zrobiła. http://colway-sklep.com/pl/i/Badania-i-certyfikaty/55 a, że zerwali z Wami współpracę to ciekaw jestem po co od tak „słabej” Twoim zdaniem firmy są dalej promowane certyfikaty.
http://inventiapt.com/News.aspx
Jeszcze nie dawno ogłaszałeś w e-mailach do swoich liderów, że masz patent w ogóle na kolagen i że w każdej chwili możesz go zabrać Inventi. Gdybyś miał to byś to już dawno zrobił.
Jeśli masz patent na nazwę to czemu nie podasz ich do sądu?
CPNP nie jest właściwym do przyznawania prawa ochronnego na nazwy własne, marki lub wizerunki produktów. Takie uprawnienia posiada tylko Urząd Patentowy, krajowy lub europejski. Portal CPNP to system powiadamiania o wprowadzaniu do obrotu produktów kosmetycznych. Zgłoszenie na portalu jest wymogiem prawnym i jest bezpłatne. Natomiast przyznanie prawa ochronnego na powyższe, już nie. Jarku zdajesz sobie z tego sprawę, ale znów wykorzystujesz ludzką niewiedzę. Doskonale również wiesz, że nazwa Kolagen Naturalny ochrony patentowej nie otrzyma, także i na Kolagen Naturalny: Platinum, Silver, Graphite, bo były to nazwy wymyślone przez Inventię PT. A dlaczego Jarku nie składasz wniosku do Urzędu Patentowego? Ponieważ wszystkie Twoje poprzednie zgłoszenia na nazwy i wizerunki stworzone przez Inventię lub łudząco przypominające przez Inventie produkowane zostały odrzucone.
Masz tu linka jakbyś nie wiedział jak Ci odrzucili:
https://zapodaj.net/60f42b21e44be.png.html
Inventia nie tworzy metodą Frydrychowską kolagenu i nawet nie ma zamiaru (Inventia nie używa w procesie produkcji wody heksagonalnej (twór niezgodny ze stanem nauki),ani nie wykorzystuje do procesu ekstrakcji kwasu glikolowego. Inventia nie wykorzystuje jedwabiu do filtracji żelu kolagenowego. Kolagen Inventii otrzymano znacznie wcześniej niż profesor Frydrychowski zgłosił swój patent.
Nie pisz również o składzie INCI i kopiowaniu, bo nowy podmiot bierze produkty od firmy matki czyli Inventii, od której sam brałeś to co ma zmieniać skład? To Ty brałeś od Inventii skład INCI, a teraz sobie go przypisujesz.
Nawet nie wiadomo kto dla Ciebie robi ten kolagen i gdzie go tworzysz? Pewnie w Afryce bo Twoje białko wytrzymuje temperatury tropikalne. Ciekawe… to tak jakby mieć złote jajko, które nigdy się nie ugotuje… Łamiesz zasady fizyki i biologii.
A co do zarzutów, że nowy podmiot atakował Twoich ludzi to chyba jakieś żarty?
Każdy ma swój rynek i robi swoje i to Ty STANDARDOWO atakowałeś pierwszy, bo się boisz ale to już Perfect Coll , Melaleuca, Synergy, przerabiało z Tobą. Zrobiłeś sobie swoich niebieskich wyznawców i trzymaj ich ze sobą. I życzę Ci aby byli jak najdłużej z Tobą. Ludzie i tak zobaczą co jest dla nich najlepsze.
Gdyby Twoje ego nie urosło do wielkości Bałtyku to pewnie dalej byś miał współpracę z Inventią.
Zachowujesz się niczym „gangster”, który nie pozwala niczemu pojawić się na rynku co zagrozi Tobie.
Ale Jarek Zych nie jest dziś osobą, którzy wszyscy biorą na poważnie, bo doskonale wiedzą jaki to z Ciebie demagog.
Pozdrawiam i zajmuj się swoim biznesem,a nie oczerniasz inne podmioty i przede wszystkim firmę matkę, która Ci dostarczała świetny produkt przez lata.
Szanowna Weroniko:
„każdy jest jedyny w swoim rodzaju niepowtarzalny i opatentowany oczywiscie”
Nie każdy i nieoczywiście….
A ściślej to oczywiście żaden kolagen nie jest opatentowany. Kolagen to białko. Nie można opatentować białka, ani węglowodanów, ani witamin. Ani żadnej innej rzeczy, którą natura stworzyła. Można natomiast opatentować metodę pozyskiwania kolagenu. A że polski sposób pozyskiwania kolagenu ze skór rybich jest bardzo specyficzny i niczym nie przypomina innych metod z całego świata zebranych, więc i patent jest rzeczą oczywistą. Dodam, że nie ma DWÓCH nawet sposobów na ekstrakcję trójhelikalnej molekuły kolagenowej poprzez przyłączenie przez nią cząsteczek wody w procesie hydratacji. Podobnie jak nie ma dwóch sposobów na destylację alkoholu. Mogą być różne zaciery, mogą i trunki być różne. Ale w ciążę częściowo zajść nie można… Albo molekuła kolagenu przeskoczy do roztworu wodnego albo nie…
Nie ma drugiego patentu niż prawo ochronne nr 206813/2003. Przy całym Szacunku dla konkurencyjności (Tomaszu) ponad nią istnieje jeszcze uczciwość. Jeśli ktoś wygrał 9-cioletnią batalię prawną o JEDYNE (strony http://www.uprp.pl są transparentne) prawo ochronne na „sposób pozyskiwania kolagenu ze skór rybich” – to należy to szanować i … zapłacić posiadaczowi patentu. A wówczas konkurować sobie żwawo i z sukcesami.
Dlaczego prof. Andrzej Frydrychowski nie pozywa „Słodowych”? Powiem Ci dlaczego… Może z powodów podobnych, dla których Urząd Skarbowy przychodzi do Ciebie piątego roku, a nie pierwszego po to, co mu (jego zdaniem) zalegasz. Mamy czas do 2023 roku… Ale jeśli Szanowne „konkurencje” przegną pałę, to może i doigrają się wcześniej… Na razie czynią szkody nieznaczne. Rzekłbym ot takie, jakby imć Potockiemu jedna kura zdechła. Nie odezwałbym się nawet na żadnym Forum na ten temat, gdyby nie agresywna retoryka owych konkurencji, gdyby nie koordynowana odgórnymi szkoleniami akcja przewerbunkowa, oparta o brzydkie kłamstwa lub obrażające inteligencję bzdury. I gdyby sympatyczny kolega Andrzej – wyżej nie raczył nazwać mojej nader wyważonej polemiki ze zwykłym złodziejstwem czyjejś myśli wynalazczej, bądź czyichś nazw marek handlowych – hejtem. To nie jest hejt Szanowni Państwo. Hejt to sikanie pod wiatr. Ja zaś na każde swoje słowo w internecie posiadam dokument. Oryginalności ich zanegować nie można. Jako, że bazy wynalazków, bazy ochrony nazw i znaków towarowych oraz bazy rejestracji unijnych CPNP – są ogólnodostępne.
Poza tym wzajemnie Pozdrawiam. W sumie jest całkiem wesoło…
Ta sytuacja obnaża słabość polskiego środowiska MLM i przyczynę tego, co powoduje jego stagnację. A tym czynnikiem jest brak zorientowania na innych spowodowany zapatrzeniem w siebie. Firma powinna być zorientowana na swoich dystrybutorów i klientów a dystrybutorzy na klientów zamiast na konkurencję. Wtedy odbiór z zewnątrz jest zupełnie inny, inne podejście – ludzie chętniej wchodzą do środowiska, w którym są pozytywne emocje. Nie koncentrujmy też energii na to jak wykosić konkurencję ale jak sami możemy być lepsi.
Obserwuję branżę od ok 10 lat i stwierdzam, że tak to jest jak wielu graczy musi się podzielić małym tortem. Dochodzę ostatnio do wniosku, że rynek mlm nie jest wcale ani taki wielki ani taki rozwojowy jak by można na pierwszy rzut oka sądzić i jak próbują nas przekonać ludzie z nim związani. Dowodem na to niech będzą choćby firmy, które przechodzą na sprzedaż internetową bez konieczności rejestracji (Oriflame, Betterware z Blue Nature).