Oj działo się w Budapeszcie na piątym jubileuszu Flavon Group. Wróciłem cztery dni temu, a jeszcze nie mogę dojść do siebie. Nie, nie piłem. Po prostu nie marnowałem czasu w tak pięknym miejscu i prawie nic nie spałem. Zajawkę reportażu już popełniłem tutaj. Ale blog to kwestia prywatna, więc teraz pojadę nieco po bandzie.
Zacznę od tego, co utkwiło mi z wycieczki w głowie najbardziej. Widok Budapesztu nocą z samej Góry Gellerta:
A to zdjęcie zrobiono mi pod pomnikiem kupa mięci żołnierza radzieckiego. Takie perełki można właśnie zobaczyć jeszcze w stolicy Węgier. Jako, że dzisiaj 17 września, wszystko pozostaje w temacie. Kocham Was żołnierze radzieccy i tęsknię:
Ponieważ „Polak i Wegier dwa bratanki”, podczas wizyty w budapesztańskim biurze Flavon Group udało mi się zrobić zdjęcie z przepiękną bratanką:
A to już gala piątego jubileuszu firmy. Na zdjęciu z inicjatorem i prezesem Flavon Group, Laszlo Gaal’em:
I oczywiście z jego synem, Laszlo Gaal’em Juniorem, który jak się dowiedziałem nieoficjalnie w kuluarach, niebawem obejmie całą schedę pod tytułem Flavon Group:
A tak śpiewała Adrienn Zsedenyi, podobno „odpowiednik” naszej Dody:
Co prawda marynary nie fruwały (to już nie te czasy), ale sukienki tancerek z ludowego zespołu im. Bema to i owszem:
No i powiem Wam na koniec, że Flavon Group rośnie w siłę. Wystarczy spojrzeć na te czeki poniżej. Tylko nie pomyślcie, że dwie bańki to prowizja za miesiąc pracy. Nie, to nieco za wcześnie. To kwota otrzymana przez Zbigniewa Utko za ok. 3 lata działalności we Flavon. Według mnie, to i tak nieźle, kiedy porównamy tę kwotę do możliwości, jakie dają człowiekowi niewolnicze systemy pracy na etacie czy w biznesie tradycyjnym.
Pozwólcie, że na tym zakończę. O papryce i Tokaju nie będę pisał, bo małżonka by mnie zwolniła. A kim tak naprawdę był Laszlo Kadar?