Zawsze na szkoleniach z zakresu „MLM w nowych mediach” szczególną uwagę przykładam do tematu publikowania na stronach firmowych i blogach zdjęć, wykresów, filmów i wszystkich innych atrybutów graficznych, których zadaniem jest wzbogacenie suchego tekstu czy pochwalenie się swoimi osiągnięciami. Dzisiaj pokażę Wam konkretnie, czego w związku z tym w internecie robić nie wolno.
Bardzo dobre, i jak zwykle w przystępny sposób opisane wskazówki, dała w tym temacie na swoim blogu Kamila Molińska. W artykule „Nie jesteś Sofią Loren? Zadbaj o swój wizerunek w sieci!” zwróciła m.in. uwagę na bardzo ważną sprawę: „Kupuj zdjęcia. Dodawaj je do wpisów. Do każdego. Wpis bez zdjęcia jest przynajmniej 10 razy mniej otwierany (badania własne). Zdjęcia trzeba kupować z pewnych źródeł. Nie można zamieszczać jakichkolwiek z sieci, ponieważ mogą być chronione prawem autorskim. Ja z reguły korzystam ze zdjęć sprzedawanych na serwisie Fotolia.”
Właśnie. Kupuj zdjęcia. Internet nie jest darmowym worem, z którego można bezkarnie kraść. Chyba, że ktoś uwielbia kłopoty. Teksty, zdjęcia, filmy, grafiki, loga, projekty i treści stron www są chronione prawem autorskim. Jednak nie wszyscy o tym wiedzą i notorycznie łamią prawo, choć przecież jego nieznajomość nikogo nie zwalnia z odpowiedzialności – powie Wam każdy, nawet kiepski prawnik…
Teraz pokażę Wam, czego w sieci robić nie wolno. Od prawie dwóch lat szczególne baczenie mam na firmę Internet Business Partner z Legnicy. Zaczęło się, kiedy wynajęliśmy ją (4Media Publisher Sp. z o.o.) do zbudowania nowego portalu internetowego dla naszego pisma o nazwie „Network Magazyn”. Pominę fakt, że wyszedł im koszmarek brzydki pod względem estetycznym, jak i funkcjonalnym. Wstawałem rano o godzinie piątej, otwierałem stronę internetową naszego kochanego periodyku i zbierało mnie na wymioty. Ale było, minęło. Na szczęście szybko zbudowaliśmy nową. Najgorsze jest to, co się okazało już po zakończeniu współpracy – firma IBP z Legnicy w ogóle tej strony nie zrobiła. Zobaczcie niżej na zdjęcie projektu i oceńcie sami. Po lewej strona „Network Magazynu” zrobiona (niby) przez IBP, a po prawej strona „Wirtualny Płock”, która powstała dużo wcześniej:
Kamila napisała: „Twoja www może być statyczna, czyli nieruchoma, jednostronicowa będą Twoją wizytówką (…). Bez zbędnej filozofii, a każdy zainteresowany wie o co w niej chodzi. Blog na word press mogą zrobić dla Ciebie panowie z (…).” Właśnie, „panowie z”. Nie każdy poradzi sobie ze zrobieniem porządnej strony bądź bloga. To dlatego wynajmujemy firmy, które nam to zrobią. Więc, zanim zdecydujecie się na konkretnego podwykonawcę, sprawdźcie dobrze, kim on jest. Co wykonał do tej pory, jakie ma referencje itd. Jeśli firma chwali się na swojej stronie projektami, które zrobiła w przeszłości – nie wahajcie się zadzwonić do takich klientów, aby zapytać, czy są zadowoleni ze współpracy. Dlaczego? Ponieważ, jak się okazuje, niektóre firmy krzaki potrafią w ramach natłoku pracy chwalić się i promować projektami, z którymi nigdy nie mieli nic wspólnego. Takie rzeczy łatwo zweryfikować, a wtedy odradzam zamawiania tam czegokolwiek. Nawet gumy do żucia. Może się okazać, że to prezerwatywa owinięta przez świstaka w sreberko.
Ja mam nauczkę, więc uczcie się na cudzych błędach. Tak jest lepiej. Teraz bacznie obserwuję poczynania tej firmy z Legnicy. Dwa tygodnie temu zaglądam na ich stronę www.ibpartner.pl i moim oczom ukazuje się taki oto widok:
Pod okładką książki napisano: „W zleceniu tym przygotowywaliśmy projekt okładki (…)” Ciśnienie podskoczyło mi natychmiast, bo z naszą książką Edwarda Ludbrooka specjaliści z Legnicy mieli tyle wspólnego co Doda ze skromnością. Poinformowaliśmy więc kompetentną tam osobę, że to jest kłamstwo, kradzież i prosimy o usunięcie tej informacji:
„To co znajduję się na stronie internetowej www.ibpartner.pl jest kłamstwem i bezprawiem. Po pierwsze, okładka została zaprojektowana i wyprodukowana w 2006 roku przez firmę 4Media Publisher Maciej Maciejewski, kiedy nawet najstarsi Indianie nie wiedzieli, że w 2009 roku powstanie firma Internet Business Partner. Po drugie, na stopce redakcyjnej książki wyraźnie stoi po polsku i po angielsku: „Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment niniejszej publikacji nie może być (…) bez zgody wydawcy.” Szkoda, że nikt w Państwa firmie nie potrafi ani po angielsku, ani po polsku. Najpierw IBP musi się zgłosić do nas o pozwolenie zamieszczenia u siebie naszej okładki, czego nie zrobiła. Tak więc, zgodnie z etyką biznesu i polskim prawem jest to kradzież i oszustwo. Prosimy o usunięcie zdjęcia naszej książki i informacji pod nim w ciągu 24 godzin.
O dziwno, osoby decyzyjne w IBP z Legnicy zrozumieli nasz postulat i po kilku dniach szybko wprowadzili radykalne zmiany u siebie na stronie, które wyglądały tak:
Nawet nie przeszkadzała im ta paskudna czarna dziura. Byleby pisało, że zaprojektowali okładkę książki, z czym nigdy nie mieli nic wspólnego. Przecież okładkę zaprojektował dla mnie nasz nadworny grafik Maciej „Mediafun” Budzich w 2006 roku. Znów zareagowałem i na dzień dzisiejszy podstrona z okładką książki Ludbrooka wygląda tak:
Szybko zamieścili tam jakieś badziewie, ale niesmak (no i dowody) pozostał. Myślę, że przydałoby się sprawdzić dokładniej wszystkie projekty, które ta firma (niby) wykonała. Błagam Was, nie róbcie takich rzeczy. Jeszcze raz zacytuję Kamilę, bo to ważne: „Zdjęcia trzeba kupować z pewnych źródeł. Nie można zamieszczać jakichkolwiek z sieci, ponieważ mogą być chronione prawem autorskim.” Nie chwalcie się rzeczami, z którymi nie macie nic wspólnego, bo takie kłamstwa mają krótkie nóżki. Zawsze wychodzą na wierzch. Uważajcie również przy wyborze firmy, która zbuduje Wam witrynę firmową czy bloga. Poza tym, spójrzcie sami na obrazek powyżej i odpowiedzcie sobie na pytanie: to poważna firma czy firma drucik?
Plagiat podobno jest najwyższą formą uznania 😉 My dość często znajdujemy w internecie „kwiatki”, które zaczęły życie na stronach naszych, czy Klientów. Najgorsze jest to, że nie opłaca się tego ścigać drogą prawną – nie warto poświęcać czasu i pieniędzy. Zostaje publiczne piętnowanie. Czasem pomaga, czasem nie.
• http://paweltkaczyk.midea.pl/2010/03/12/lubie-inspirowac-o-plagiatowaniu-tekstow-slow-gorzkich-kilka/
• http://paweltkaczyk.midea.pl/2009/12/03/plagiat-milleniadent/
Zgadza się. Można założyć sprawę i dostać jakieś odszkodowanie z przeznaczeniem oczywiście na jakiś cel charytatywny. Tylko,kto ma na to czas, jeśli ciężko pracuje? Lepiej przestrzec społeczeństwo, niech się uczy na moim, twardym, tyłku : )
Uważam, że należy skutecznie tępić takich praktyki takich cwaniaczków i – nie bójmy się tego słowa użyć – ZŁODZIEI, takich jak np. firma IBpartner.pl (Internet Business Partner). Jaką ja stosuję metodę? Od jakiegoś czasu prowadzę swoją prywatną czarną listę, na której umieszczam firmy, które postępują w sposób nieetyczny. Nie korzystam z ich usług i przestrzegam przed tym wszystkich swoich znajomych. Jedną z firm wpisanych na moją prywatną czarną listę jest firma Gabinet Stomatologiczny Millenia Dent, ul. Borkowska 25d/24 30-438 Kraków, o której jakiś czas temu pisał Paweł Tkaczyk. Kolejną firmą, którą wpisuję na swoją prywatną czarną listę jest firma Internet Business Partner Sp. z o.o. ul. Złotoryjska 95 59-220 Legnica.
Czy widzicie sens w stworzeniu czarnej listy nieuczciwych firm, która byłaby dostępna online? Jak to wygląda o strony prawnej? Jeśli byłoby to zgodne z prawem i gdyby ktoś uczciwy chciałby podchwycić mój pomysł, to bym się z pewnością nie obraził 🙂
Maćku radziłabym ci sprawdzić kiedy została stworzona strona Wirtualny Płock. Bo z moich informacji wynika że w 2010 roku z kolei strona Network Magazynu dużo wcześniej więc sytuacja jest odwrotna. Zanim więc zaczniesz coś pisać zastanów się….
Pozdrawiam
Posiadam stosowną dokumentację na każde słowo, które użyłem w tym artykule. Zanim więc zabierzesz publicznie głos, zastanów się wcześniej. A na marginesie, to co masz wspólnego z tymi oszustwami i kłamstwami?
No tak, jak widać firma posłużyła się szablonem :
http://demo.yootheme.com/jun07/index.php?yt_option=default
budując Waszą poprzednią stronę. Czy to 'złodziejstwo’ – to zależy IMO, jeśli poinformowali by Was o tym, że Wasza strona powstanie na gotowym szablonie – moim zdaniem nie widzę problemu. Co innego jeśli byliście przekonani, że firma stworzy specjalnie dla Was spersonalizowany layout… 🙂
pozdrawiam!
Byliśmy przekonani, że firma stworzy specjalnie dla nas spersonalizowany layout. A przede wszystkim strona www miała być adekwatnie do czasopisma drukowanego elegancka i profesjonalna. Miała być „cycuś glancuś”.
Podajcie ich do polskiego sądu. Życzę powodzenia, hahaha! 😉