Jestem obserwatorem rzeczy potrzebnych i inspirujących, ale również dziwnych i ulotnych. Analizuję i promuję pomysły ciekawe i inteligentne, ale noże nożyczki ostrzę na głupotę, chamstwo i wszelkie absurdy otaczającej nas rzeczywistości. No i zakochałem się w nowych mediach.
Dlatego też o nowych mediach często piszę. Ostatnio udzieliłem kilka rad i wskazówek na temat budowania marki i wizerunku w internecie. Wszak to zagadnienie w sieci, a przede wszystkim w MLM, jest sprawą bardzo ważną i zarazem niesamowicie korzystną biorąc pod uwagę możliwości w stosunku do kosztów. Wiecie dobrze, że monitoruję internet pod tym kątem i kolekcjonuję różne perełki. Zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Czasem udzielam rad na podstawie przykładów ambitnych i inteligentnych, lecz niekiedy tych, przed którymi przestrzegam. Wbrew pozorom strasznie nie lubię recenzować kiszek i kaszanek, które robią w sieci konkretne firmy/osoby. Nie lubię tego, ale cóż… Chyba najlepszym studium przypadku jest analiza konkretnego przypadku.
Im Specialist
Niejaki Maciej Tesławski zamieścił kilka dni temu na swoim blogu tekst, w którym, jego zdaniem, rozliczył się z MLM: „Rozliczenie z MLM”.
Nie chcę tutaj polemizować na temat samego artykułu i stawianych w nim tragicznych wywodów filozoficznych, że niby marketing nie ma nic wspólnego ze sprzedażą, że network marketing nie ma nic wspólnego z marketingiem. Przypuśćmy, że filozofom ogólnie pozwala się na tego typu rozterki semantyczne w odrobinę szerszym zakresie niż innym naukowcom. Facet może mieć inne zdanie niż wszyscy w każdym temacie. Tym bardziej, że ktoś obraził go na portalu Goldenline w sprawie właśnie MLM, ten się wziął i rozsierdził, siadł do laptopa, wziął i sobie napisał. Niech mu będzie. Przyjmijmy, że marketing sieciowy nie ma nic wspólnego z marketingiem tak samo, jak Roman P. nie ma nic wspólnego z 13 wypłatą na kopalni lub Pudzianowski nie ma nic wspólnego z tanim sprzedaniem własnej skóry. No problem.
Co dalej? Najpierw zadałem mu grzecznie na blogu bardzo łatwe, aczkolwiek ważne pytanie: skąd czerpał informacje i na jakich źródłach opierał swoją wiedzę, aby popełnić taki tekst. Zostałem zignorowany. Potem pomyślałem, a może facet ma rację? Zapodałem więc link do tego tekstu na specjalnym portalu społecznościowym dla ludzi działających w segmencie DS/MLM – www.suportio.pl. Tam oczywiście fachowcy od network marketingu zmieszali jego teorie z błotem. Swoje dwa grosze dorzuciła również na blogu pana Macieja kobieta z klasą czyli Kamila Molińska i kilku innych networkerów. Ale teraz najważniejsza sprawa w tej mojej dla Was lekcji:
Reakcja po popełnionym fopasie
Zwróćcie szczególną uwagę na to, co w tym momencie robi Maciej Tesławski. Ano wziął i najnormalniej w świecie zamknął temat. Zamiast inteligentnie i rzeczowo, jak na naukowca przystało odpowiadać, dyskutować i udowodnić wszystkim oponentom swoją tezę autentycznymi argumentami, po prostu wziął się rozsierdził jeszcze bardziej, był wypiął tyłkiem i zakneblował wszystkim usta:
Zamiast zbierać komentarze, zamiast czekać, aż coraz to więcej networkerów będzie go podlinkowywało u siebie, bo przecież „artykuł ma rację” a to wzmaga i generuje ruch na każdym blogu, za czym bezpośrednio idzie w górę jego pozycjonowanie, ten wziął się nie zastanowił, wyłączył dobranockę, odstawił zabawki i poszedł spać.
Rozmowa między dwoma facetami
Nie mogłem uwierzyć, żeby ktoś tak wykształcony, specjalista od wizerunku i marki, postąpił w tak głupi sposób. Napisałem więc do niego. Oto nasza mailowa rozmowa:
– Szanowny Panie, czy Pan jest właścicielem i autorem tej strony?
– Witam, tak, jest to jedna ze stron na moim blogu.
– Rozumiem. A dlaczego zamknął Pan 4 dni temu możliwość komentowania i dyskusji pod tym tekstem?
– Dla bardzo prostej przyczyny, wpisy dotyczyły ideologii MLM a nie tego o czym pisałem. Mój blog nie jest i nie będzie kolejnym miejscem szerzenia tej ideologii. Zająłem się tym tematem, bo zostałem obrażony przez człowieka podpisującego się MLM. Zamknąłem temat i tak pozostanie. MLM w moim rozumieniu nie ma nic wspólnego z marketingiem, a tym samym z tematyką blogu.
– Nie zauważyłem, aby w komentarzach na Pana blogu ktoś Pana obraził bądź naruszył inne zasady netykiety. Czy według Pana drastyczne zamknięcie tematu nie ociera się o dyktaturę, która ma na celu udowodnienie, że Pana racja jest w tej kwestii najprawdziwsza i najmojsza?
– W komentarzach nie, w cytowanym tekście tak. Dla mnie to wystarczy, jeśli identyfikacja wskazuje na MLM. Nie cytowałem tego, ale napisałem na forum „MLM wszystko wyjaśnia” i otrzymałem odpowiedź „Filozof, to też wszystko wyjaśnia…” Uważam to za co najmniej obraźliwe. To, że dla autora wpisu, pozostawiłem dla siebie. Zamknięcie tematu miało na celu, co napisałem, wyłącznie ukrócenie szerzenia ideologii MLM, która jest obca tematyce mojego bloga.
– Pisząc „MLM wszystko wyjaśnia” to najpierw Pan obraził swojego rozmówcę. Dlaczego według Pana network marketing nie ma nic wspólnego z marketingiem?
– Proszę wskazać choć jedno miejsce, gdzie w MLM jest marketing. Zbyt długo się tym zajmuję aby nie dostrzec tego.
– Jakie posiada Pan doświadczenie w tym segmencie biznesu?
– W MLM? Żadne i chyba się tym szczycę. Ja nie sprzedaję, ja buduję marki. Subtelna różnica. Jakie jest Pana doświadczenie w marketingu???
– Z jakich źródeł czerpał Pan wiedzę, aby dojść do takiej konkluzji?
– Tak jak wcześniej napisałem. Analizuję tematy pod kątem komunikacji marketingowej, a to nie jest sprzedaż. Gdyby wykazał Pan minimum wysiłku i poczytał inne wpisy na moim blogu zrozumiałby Pan to bardzo łatwo. Uważam temat za zamknięty, dokładnie tak jak na blogu.
– Bardzo dziękuję za odpowiedź. Mam tylko jeszcze ostatnie pytanie, bo zauważyłem, że posiada Pan kilka stron internetowych. Której strony powinienem się trzymać, żeby mieć do swojej publikacji o Panu najbardziej rzetelne Pana CV?
– Polecam google, zazwyczaj sprawdza się w takich wypadkach.
Hmm. Google
Zobaczymy, czy teraz będzie polecał Google ludziom, którzy chcą się o nim czegoś dowiedzieć. Załamałem się. Napisał idiotyczny, mijający się z rzetelnością tekst o MLM, bo obraził go człowiek podpisujący się „MLM”? Kto się denerwuje w sieci anonimami? Po co pisać tekst o MLM na blogu i nagle urywać pod nim dyskusję tłumacząc, że blog nie tyczy się MLM? W marketingu nie ma ani jednego elementu marketingu? Nie ma sprzedaży? On nie sprzedaje, on tylko buduje marki? Jak do cholery buduje marki bez sprzedawania swojego know-how, swojej wiedzy, swojej twarzy i siebie samego? Komunikacja marketingowa to nie sprzedaż? Gdzie ten facet do cholery zrobił studia? I za co? Za prosiaka?
6 wstępnych przykazań do budowania wizerunku i marki
Po pierwsze, piszcie na swoich blogach teksty mądre, które Waszym Czytelnikom dadzą jakąś wskazówkę, pomogą w pracy, zainicjują lub rozbudzą zainteresowania, dostarczą kompetentnych informacji, wiedzy.
Po drugie, można pisać teksty kontrowersyjne, owszem, bo one na pewno wywołują na blogu ruch, ale to się udaje tylko nielicznym. Trzeba być naprawdę dobrym, żeby nie stracić więcej, niż chciało się zyskać.
Po trzecie, nie piszcie tekstów głupich, kłamliwych, manipulacyjnych, bezsensownych i nikomu niepotrzebnych, bo one niszczą markę i wizerunek autora. Tak, jak w przypadku mojego notabene imiennika.
Po czwarte, bądźcie na blogach specjalistami w Waszych konkretnych dziedzinach. Po co pisać o MLM, skoro nie ma się o nim zielonego pojęcia? Po co pisać o dualizmie manichejskim albo gnostycyzmie żydowskim, kiedy chcemy się kreować na znawcę piecyków elektrycznych? Każdy przecież teraz zapyta, jak ten pan buduje firmom wizerunki i marki, skoro nie wie, co to sprzedaż, co to marketing, a co to MLM?
Po piąte, nie kneblujcie ust swoim rozmówcom. Błagam Was, nie róbcie tak. Jeśli ktoś zadaje Wam na portalu czy na blogu trudne, niewygodne pytanie – odpowiedzcie uczciwie i rzetelnie. Trzeba wszystko przyjąć na klatę, choćby miało to Wam pokrzyżować plany lub obalić Wasze teorie. Lepiej przyznać się do głupoty i wyjść z potyczki z lekko poturbowaną aczkolwiek podniesioną przyłbicą i pracować na markę dalej, niż leżeć w rowie stłuczonym na kwaśne jabłko.
Po szóste. Ostatnio mieliśmy również na forach o MLM inne przypadki reagowania na tego typu sytuacje kryzysowe. Podobną metodą próby kneblowania ust okazało się wtedy straszenie policją, sądem, tudzież paragrafami. Tak też nie róbcie. Za dużo mamy tego w polityce, to dziecinne, śmieszne, a gdy po jakimś czasie okazuje się, że było to działanie bez podstaw lub ot tak sobie rzucone na wiatr, żeby nastraszyć i czekać na reakcję – to jeszcze gorzej. Lepiej przyjąć na klatę to, co trzeba przyjąć i wyjść z opresji z twarzą. Wcześniej czy później i tak Internauci zdobędą wiedzę, czy np. oskarżenie było prawdziwe lub nie. Dlaczego? Bo przed internetem ucieczki nie ma.
A co z Maciejem?
Najlepszą markę w tym momencie buduje zapewne sobie samemu. Gdzie, jak gdzie, ale w branży DS/MLM, w której jak wiemy, działa obecnie w Polsce ok. 750 000 menedżerów i biznesmenów, pan Tesławski dobrej marki sobie tym tekstem nie wybudował. Ale o tym nie śniło się przecież ani Maciejowi przed publikacją ani nawet fizjonomom po publikacji. Nie wiem, jak Wy, ale ja bym takiego specjalisty nie wynajął do budowania mojej marki i mojego wizerunku nawet, gdyby to on chciał mi dopłacić. Nie polecam więc i Wam postępować tak, jak on, w nowych mediach.
Ok, przebyłem ponownie przez te „krzyki małego dziecka” i zgodzę się z Panem. Takie artykuły trafiają do ludzi młodych, żeby nie powiedzieć bardzo młodych. Pewnie tych, którzy jeszcze nie ukształtowali sobie poglądów, nie mają pojęcia na większość tematów, za to bardzo lubią wszelkiego rodzaju demagogię i populizm, do tego ślicznie brzmiące drwiny w pseudo młodzieżowym slangu – jednym słowem szał.
Pan uważa, że Pan Tesławski postąpił „źle”, bo nie postąpił tak, jak Pan uważa, że się powinno. Z rozmowy jaką Pan zamieścił (jeśli mailowej, jak Pan napisał to musiała długo trwać pisząc po jednym stwierdzeniu) wynika, że zadał Pan pytanie czemu temat zniknął (został zamknięty) na co Pana rozmówca odpowiedział, że nie ma to nic wspólnego z tematyką jego bloga (dla mnie odpowiednie pytanie, to czemu zamieścił to wcześniej), ale dodał także, że nie chce, aby „szerzono na jego stronie ideologie MLM” do czego chyba także ma prawo.
Nie bronię teorii jakie głosi Pan Tesławski, bo jak już mówiłem wcześniej – nie uważam się za kogoś kto ma wystarczająco dużą wiedzę na ten temat (mimo działania z Internetem zawodowo), bo to w moim odczuciu wiedza specyficzna. Chodzi mi natomiast o Pana postępowanie, a właściwie formułowanie treści. Chciał Pan opisać według Pana złe zachowanie, ale zamiast tego neguje Pan jakąkolwiek wiedzę, rację czy znajomość tematyki. Siłą rzeczy sam Pan sobie przeczy – najpierw mówi, że chce uczulić jak nie należy robić, bo polemizować nie ma zamiaru, po czym każdą teorię tego Pana lub wypowiedź próbuje Pan „zniszczyć”, ale nie argumentami tylko drwinami. W rozmowie widać też, że Pan zadaje pytanie, na które dostaje odpowiedź, na co Pan Tesławski zadaje o Pana „kwalifikacje”, a Pan dalej wypytuje jego – rzeczywiście to on nie nawiązuje polemiki:) (zapytał Pana o podanie cech marketingu do odnalezienia w MLM i nie odpowiedział Pan).
Fajnie byłoby, gdyby można było w Internecie natrafić na mniej jadu i żenującego poziomu oceny, a więcej na rzetelne informacje i stonowaną, chłodną argumentacje (również odnośnie postaw).
P.S. Czy nie traktuje Pan czytelnika jak idioty mówiąc mu co jest złe, a co dobre nasycając tekst drwinami i „kąsaniem”? Myślę, że lepiej dać ludziom własną możliwość oceny, chyba, że celem jest tworzenie ideologii „biznesfan’a” i małych „biznesfanków”.
„(…) dodał także, że nie chce, aby „szerzono na jego stronie ideologie MLM” do czego chyba także ma prawo.”
Jeśli chciał uniknąć na blogu tego tematu, to mógł po prostu nie popełniać tekstu o MLM. Napisał i miał nadzieję, że nikt nie będzie tego komentował? Jeśli tak, to po co w ogóle stworzył możliwość komentowania swoich tekstów? Mógł od razu zrobić słup ogłoszeniowy, na którym się nie przypina odpowiedzi tylko ślepo czyta reklamy : ) Powyżej zacytowaną wypowiedzią odwrócił kota ogonem albo skłamał. Bo tak naprawdę zamknął możliwośc komentarzy ze strachu. Zobaczył, że zaczęli mu zadawać pytania ludzie, którzy posiadają wiedzą o temacie, w którym on nic nie wie. Zdał sobie również sprawę z tego, że napisał głupoty : )
„Chodzi mi natomiast o Pana postępowanie, a właściwie formułowanie treści. Chciał Pan opisać według Pana złe zachowanie, ale zamiast tego neguje Pan jakąkolwiek wiedzę, rację czy znajomość tematyki.”
Przyjacielu, jeśli ktoś prawi terorię, że network marketing nie ma nic wspólnego z marketingiem i sprzedażą, to jak polemizować z takim idiotyzmem? Jeśli ktoś powiedziałby Ci, że traktor nie ma nic wspólnego z pojazdem mechanicznym to co byś mu powiedział? Owszem, z taką publicystyką również można polemizować. Poprosić o konkretne do stwierdzenia argumenty, fakty, badania, statystyki… Tylko problem w tym, że to Maciej Tesławski nie chciał na ten temat rozmawiać – nie ja. Pomyliłeś przyjacielu adresy : ) Nie miej pretensji do mnie, że napisałem z grubej rury zamiast najpierw zapytać, bo PRÓBOWAŁEM PYTAĆ. Zapytaj Tesławskiego, dlaczego podwinął ogon, zabrał tyłek w troki, zgarnął zabawki i uciekł z piaskownicy.
Na koniec mam prośbę. Jeśli znasz się na internecie, jak napisałeś, to dyskutuj proszę jak człowiek, a nie anonimowy pieniacz, bo nie wiadomo z kim się rozmawia. Maciej Tesławski co prawda popełnił fopasa intelektualnego, ale z otwartą przyłbicą.
Czy podpisując się imieniem i nazwiskiem nie dyskutuje otwarcie? Przykro mi, ale nie jestem typem „specjalisty”, który podpisuje się stroną internetową:) Myślę, że nie powinno też dziwić, że nie wpisałem tu jeszcze swoje adresu mailowego, który zgodnie z wymaganiami podaję wpisując każdy komentarz.
Być może ma Pan na tyle wąskie poglądy i opinie, że da się je zawrzeć a dresie www, ja natomiast mam poglądy, które nie muszą mieć nic wspólnego z tym czym się zajmuje (co zresztą podkreśliłem w wypadku MLM), a więc gdyby był Pan uprzejmy jako pieniacza nazywać gościa, którego boli, że ktoś krytykuje jego działalność, a nie tego, który krytykować próbuje zachowując do tego (jak sądzę) elemnty kultury to myślę, że miałby Pan więcej racji.
Zapytał Pan jak można polemizować z teoriami, że network marketing nie ma nic wspólnego z marketingiem…gdyby wczytał się Pan w moją wcześniejszą wypowiedź wiedziałby Pan, że powiem „nie wiem”, bo nie wiem czy jest MLM na tyle, aby go opisać/ocenić – trzeci wpis i trzecie stwierdzenie. Wiem za to, że napisał Pan, że nie da się z tym polemizować, a cały tekst wyżej powstał w celu obrony tych, którzy jednak polemizowali, czyli Pan jest od nich lepszy, gorszy czy po prostu bardziej dotknięty?
Napisałem, że bardziej na miejscu było pytanie po co zamieścił tekst, który nie ma nic wspólnego z jego blogiem, więc też uważam to za błąd jeśli wytłumaczenie (odpowiedź) mamy brać za prawdę. Sęk w tym, że na pytanie czy działał kiedyś w MLM odpowiedział, że nie i się tym szczyci (ocena czy słusznie dla każdego własna), natomiast Pan na pytanie czym się zajmuje zadał kolejne swoje – rzeczywiście to on odwracał kota ogonem:)
Co do kwestii za traktorem…zapytałbym po prostu jak jego zdaniem jest napędzany i co „pcha” go do pracy, ale rozumiem, że mógłbym powiedzieć „nie będę mówił Ci co sam myślę, bo Twój poziom jest za niski na to, więc idę powiedzieć o tym wszystkim”.
Przepraszam, ale mam wrażenie, że Pana jedynym problemem jest to, że gość zamknął na swoim blogu temat, a Pan publicznie nie mógł się wykazać jak zawzięcie go broni…jak dla mnie dobry „twór” przy „idiotycznych argumentach” i tak się obroni, ale wiem, że niektórzy w to wątpią i wolą burzyć niż budować (tu też za burzenie uwaga do Pana Tesławskiego, że można nie reagować emocjonalnie, bo w Internecie są różni ludzie, różnie podpisujący się i różnie myślący – często także po prostu niemyślący – ale nie należy zniżać się czasem do ich poziomu).
Jednym z elementów kultury, powagi i szacunku społecznego w nowych mediach jest m.in. występowanie transparentne. W Twoim przypadku nikt nie wie, z kim rozmawia. A ponieważ nie chcę, aby jacyś anonimowi internauci zaśmiecali mój blog, idąc za nauką Macieja Tesławskiego – zamykam możliwość komentowania tego tematu. Na moim blogu piszę jak chcę! Żegnam : )
Oczywiście żartowałem. Tak zrobił Tesławski i to opisałem. Jeśli uważasz, że zrobiłem to źle – ok. Masz do tego wszelkie prawo. Teraz możesz opisać na swoim blogu, jaki to Maciejewski jest cham i wredna świnia, a Tesławski znawca tematu i niekwestionowany numer jeden nowych mediów w Polsce. Wolność słowa : )
Ma Pan ewidentny problem z interpretacją tekstów, być może reszta z Pana branży także miała i to był problem…nie napisałem nigdzie, że Pan Tesławski jest numer jeden nowych mediów ani też, że Pan jest cham czy cokolwiek takiego. Na blogu opisywać nie będę, bo nie widzę takiej potrzeby, a nawet gdybym widział to nie posiadam bloga:)
Co do zamknięcia tematu…gdyby Pan to zrobił to zamiast użalać się jaki to Pan jest zły i nieogarnięty zaśmiałbym się sam do siebie, że Pana teorie są żałosne, bo nawet dopraszając się o argumenty, nie dostaje się ich, a to samo świadczy o sytuacji, nie musiałbym tego nakreślać. Tak jak teraz nie ma potrzeby nakreślać, że nigdzie nie odpowiedział Pan na to co ja uważam za błędne z Pana strony, a jedynie dalej prowadzi Pan dyskusje czy najlepiej Pan wie co i jak się robi (kwestia anonimowości i kultury również). Zamiast opisywać Pana ignorancję wolę śmiać się z tego, bo nie zamierzam Pana naprawiać, a w przeciwieństwie do Pana nie stawiam się także w roli mentora i nauczyciela. Mogę się do czegoś odnieść, ale nie jestem wyznacznikiem i nie będę mówił innym co się powinno, a co nie.
Transparentność dla mnie tym wyznacznikiem nie jest. Ja nie muszę sprawdzać kim Pan jest itd, bo wystarczy mi temat, na który z Panem rozmawiam i nie obchodzi mnie czy ma Pan 30 lat czy 15, a odnoszę się do Pana argumentów. Mój adres mailowy Pan posiada, więc nie jest on tajemnicą, a jeśli dla Pana transparentność wiążę się z PESELem czy adresem to zalecam obowiązek rejestracji przed opcją komentowania, wierzę, że zapoznał się Pan już z taką technologią, a wtedy nie będzie Pan musiał „czekać” na „objawienie”, a ja, aby wiedział Pan kim jestem nie będę musiał upubliczniać swoich danych wszystkim pozostałym użytkownikom, ale rozumiem, że „człowiek nowych mediów” własną prywatność rozumianą jako adres mailowy, telefon czy inne dane, które mnie zidentyfikują ma za publiczne i transparentność oznacza, że znów (jak w przypadku Pana Tesławskiego) nie odniesie się Pan (jak do tej pory) do moich argumentów, ale do tego, że jestem młody, w trakcie studiów i pewnie mało co wiem:)
Drogi Przyjacielu, transparentność w nowych mediach nie wiąże się z podawaniem nr PESEL ani nawet z podawaniem miesięcznego przyrostu paznokcia u dużego palca lewej nogi. Chodzi o podstawowe kwestie, które m.in. opisałem tutaj:
https://www.biznesfan.pl/328/pokaz-bracie-paszcze-czyli-o-tym-jak-zostalem-pucybutem
Natomiast jeśli chcesz ode mnie uzyskać konkretne informacje na temat systemu MLM to napisz proszę krótko i na temat o co chodzi. Jeśli tylko posiadam taką wiedzę, to na pewno udzielę Ci wyczerpującej odpowiedzi. Jeśli czegoś nie będę wiedział, to po prostu się do tego przyznam zamiast zamykać temat i dokonać haniebnej ucieczki : ) Tylko proszę w przystępny sposób: „chcę wiedzieć to i to, jakie masz zdanie o tym i o tym.” Ja jestem prosty człowiek a MLM to prosty biznes. Tworzenie chaotycznych i niezrozumiałych elaboratów na ten temat jest zbędne.
Rozumiem teraz Pana pogląd na transparentność. Mój jest inny, ponieważ poruszyliście Państwo (razem z Panią Anią) temat zaufania do rozmówcy. Jaka pewność, że zdjęcie jakie załączę nie jest z grafik google, a opis kogoś innego lub zupełnie zmyślony? Traktuję Internet jako inną rzecz niż „real” czy inne źródła komunikacji. Dzwoniąc do kogoś z numeru zastrzeżonego przedstawia się Pan i np. mówi w jakiej sprawie dzwoni, a wysyła Pan później mmsa z fotką? Co więcej nawet jeśli, adresat jest jeden, a w sieci niezliczona ilość. Czy taka osoba coś ukrywa…zgodzę się, że tak, ale czy to złe? Czy gdy na konferencji ktoś Pana zagadnie prosi Pan o jego CV? W różnych miejscach zasady są różne…
Co do etykiety i netykiety fakt – istnieją, ale myślę, że są różne. Co więcej ewoluują i zmieniają się. Nie sądzę, aby moja fotka pomogła Panu w ocenie moich poglądów lub odpowiedzi na pytani, jeśli tak to przepraszam – mój błąd, bo sądziłem, że komentarz służy merytorycznemu wyrażeniu zdania. Jeśli szanuję Pana, Pana pracę – blog i Internet jako źródło kontaktu to mogę szanować siebie i liczyć na to samo – dla mnie to jest kwestia kultury, wynika z elementarnego szacunku dla siebie samego i dla innych.
Co do MLM jedyne pytanie to co ma wspólnego z marketingiem? Ale moje wątpliwości dotyczyły Pana formy wypowiedzi, a nie tego czy Pan Tesławski „głosi prawdę”:) Chodziło mi właśnie o kwestię szacunku, m. in. dla czytelnika, a więc i netykiety w punkcie „nie obraża innych” i nie widziałem, aby w Pana rozmowie Pan Tesławski obraził Pana, za to Pan w swoim artykule jego kilkukrotnie:)
„Jaka pewność, że zdjęcie jakie załączę nie jest z grafik google, a opis kogoś innego lub zupełnie zmyślony?”
Dzisiaj w dobie nowych mediów wszystko jest do sprawdzenia. Ja już od dawna wiem, czym się zajmujesz i jak wyglądasz i to tylko dzięki Google. A transparentność polega na tym, żeby Twój rozmówca nie musiał się bawić w detektywa, kiedy z Tobą rozmawia
Wskaż proszę te kilka miejsc, w których obraziłem Macieja Tesławskiego.
Na przykład takim sformułowaniem: „Gdzie ten facet do cholery zrobił studia? I za co? Za prosiaka?” i żeby nie było nie mam pojęcia gdzie Pan Tesławski zrobił swoje ewentualne dyplomy, ani czy je ma i w jakiej ilości:)
Przyznam szczerze, że wątpię, aby Pan z Google znalazł info o mnie, ponieważ nigdy nie zakładałem profili na goldenline, nasza-klasa, facebook, twiiter czy super fotkach i sympatiach:) właśnie, dlatego, że naprawdę szanuję swoją prywatność, a poglądy czy moje działania weryfikują rozmowy, kontakty i sam ewentualny rynek (i żeby nie było butnie mam pełną świadomość, że są ludzie znacznie lepsi i prężniej działający niż ja), a jeśli informację Pan znalazł to będę wdzięczny za linki:D Sam nie mogę ich o sobie znaleźć (co mnie cieszy).
„Gdzie ten facet do cholery zrobił studia? I za co? Za prosiaka?” To jest według Ciebie obrażenie człowieka czy poprzez postawienie pytania poddanie w wątpliwość jego rzekome kwalifikacje?
Uważam mimo wszystko, że to obraźliwe, ponieważ takie pytanie w wątpliwość stawia zapewne także kwalifikacje tych, którzy ewentualne wykształcenie „dali”, a więc uczelnie, wykładowców etc.
Poza tym dalej się zastanawiam dlaczego jest Pan „odpowiednią” osobą do oceny czyichkolwiek kwalifikacji:) Przez jedną wypowiedź i całą sytuację podważa Pan pewnie kilkuletnią pracę, ewentualne osiągnięcia i wykształcenie. Ja tego po prostu nie rozumiem, bo dla mnie to brak racjonalizmu i pokory. Mam nadzieję, że rozumiem Pan o co mi chodzi.
Tak, masz rację. Takie pytanie stawia w wątpliwość cały system edukacyjny, który dał wykształcenie Maciejowi Tesławskiemu. Gdyby górnik nie miał pojęcia o tym, jak jest zbudowany kombajn, znaczyłoby to, że albo nie ma szkoły, albo jest nieukiem i nie posiada kwalifikacji. W innych dziedzinach brak kompetencji objawia się w taki sam sposób.
Ja nie wiem czy jestem „odpowiednią” osobą do oceny czyichkolwiek kwalifikacji. To powinni ocenić Czytelnicy (oczywiście znający zagadnienia związane z MLM), którzy przeczytali niekompetentny tekst o MLM Tesławskiego a później mój. To Czytelnicy decydują, kto ma rację. Pokaż oba teksty znawcy tematu i zapytaj, kto z nas ma rację.
Co do racjonalizmu i pokory… Chcesz powiedzieć, że Tesławski to może z ludzi działających w MLM robić na swoim blogu idiotów nawet pisząc niekompetentne i nie poparte faktami/dowodami/argumentami artykuły, ale o Tesławskim nie można nic pisać? Nie można komentować jego działalności? Dlaczego?
Pewnie, że można, zwłaszcza gdy ktoś swoje „wywody” upublicznia, ale ocenianie wykształcenie i umiejętności przez pryzmat jednej sytuacji wydaje się mocno naciągane, ale wiem, w Polsce są ludzie (być może Pan też), którzy nigdy błędów nie popełniają, a nawet jeśli to zmusił ich ktoś inny albo „to zupełnie inna sytuacja”:) Myślę, że Pana „prosiak” byłby na miejscu gdyby np. Pan Tesławski powiedział, że każdy zajmujący się MLM to gnom bez wykształcenia. Oznaczałoby to, że odnosi się prywatnie do ludzi, a nie do ich pracy, czy jej efektów i może być Pan pewien, że tak samo wtedy oceniłbym jego wpis za żenujący.
Co więcej teraz już nie tylko ocenia Pan wykształcenie Pana Tesławskiego, ale także kompetencje jego nauczycieli…grono ludzi, których z powodu tej samej sytuacji Pan „poucza” się mocno poszerza jak sądzę. Rozumiem, że za chwilę okaże się, że jego pracodawcy i klienci też nie wiedzą co robią „współpracując” z nim, a wszystko dlatego, że robi inaczej niż Pan by chciał…
Co do górnika, ponieważ nie jestem ze śląska i ta tematyka jest mi obca nie wiem co ma do niego kombajn:)
Kombajny mamy ścianowe/chodnikowe:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kombajn_%C5%9Bcianowy
Nie tylko na Śląsku : )
Mamy też rolnicze. To fajnie, dobrze, że to podstawowy wniosek z konstruktywnej krytyki jaką miałem na celu będąc „młodym czytelnikiem” patrzącym na rozterki „specjalistów”:)
Konradzie, wybacz, ale Twoja krytyka nie była konstruktywna. W dylemacie pt.: „jak powinniśmy się zachowywać w nowych mediach”, bo tego tematu dotyka mój powyższy tekst, stanąłeś po stronie Macieja Tesławskiego i poparłeś jego zachowanie podczas pracy w nowych mediach. Do czego każdy ma oczywiście prawo. To tyle.
Nie poparłem, bo wielokrotnie nazywałem je złym. Stwierdziłem i stwierdzam jedynie, że nakreślając czyjeś błędy nie można ich powtarzać, ponieważ przestaje to być radą/wsparciem/oceną, a zaczyna być naśladownictwem.
Wytykając komuś brak argumentacji nie można samemu nie argumentować. Jedyna różnica w zachowaniu jakie Pan opisał, a Pana własnym jest „nie podwijanie ogona pod siebie”, ale dalej nie stawia Pan czoła swoim błędom, bo po prostu nie chce ich Pan widzieć udowadniając tym, że Pana rozumowanie i postępowanie jest „jedynie słusznym”, a więc robiąc dokładnie to samo co Pan zarzuca.
Jest również różnica między mną jako czytelnikiem, a Panem, który był czytelnikiem Pana Tesławskiego. Ja sam dyskutuję i komentuję nie musząc „zwoływać” znajomych do tematu (linkując do niego) co Pan zrobił szukając wsparcia dla swojego podejścia do sprawy.
Proszę przeczytać nasze kolejne komentarze i zastanowić się czy gdziekolwiek odniósł się Pan do moich sugestii na temat „złego postępowania”, czy jedynie mówił Pan o innych rzeczach (kombajny etc.) lub po prostu wiedział co ja sam myślę. Nawet teraz nieistotne jest, że podważa Pan kwalifikacje innych ludzi, bo ważniejsze, że wie Pan, że bronię Pana Tesławskiego choć od początku mówię, że popełnił błąd. Różnica jest taka, że ja w swojej „mądrości” za błąd nie przekreślam wykształcenia człowieka (i tych, którzy mu je dali) ani jego kariery, po prostu mówię, że zrobił błąd, a powinien zachować się inaczej, bo tak postrzegam profesjonalizm. Nie muszę z niego drwić, w końcu popełniając błąd sam zrobił sobie „kuku”, więc po co dobijać leżącego? Chyba, że nie stać nas na nic więcej, to ok.
Ja mówię do Pana „nie odpowiadał Pan na pytania Pana Macieja”, a Pan się do tego nie odnosi. Mówię, że tekst jest pisany pod wpływem dużych emocji (co zarzucał Pan Panu Maciejowi) przez co jest przesycony „jadem”, a Pan mówi, że brak mi odwagi by być w pełni transparentnym. Nawet teraz mówię, że chyba troszkę za duża pycha przemawia przez Pana, aby tak łatwo poddawać w wątpliwość kwalifikacje innych, a Pan woli powiedzieć, że bronię postępowania Pana Macieja, choć już w pierwszy tekście napisałem: „Być może (lub nawet na pewno) ocena Pana Tesławskiego nie była trafiona, mogła być nawet mylna. Fakt, ogromny minus dla niego samego za (prawdopodobnie) poddanie się emocjom i zbyt szybką, nieprzemyślaną reakcję.” jeśli to dla Pana jest obroną postawy, a nie zwykłą oceną „zrobił źle” to chyba nie do końca czyta Pan ze zrozumieniem.
Konradzie Drogi „bijesz pianę”. Piszesz dużo, ale nie na temat i w dodatku uparcie i konsekwentnie powtarzasz utarte zdania w koło Macieju. Śmiało mógłbyś się odnieść do mojego wpisu w jednym, krótkim, prostym zdaniu, co byłoby bardziej przejrzyste a zarazem mocniejsze. Co znaczy: „Ja mówię do Pana „nie odpowiadał Pan na pytania Pana Macieja”, a Pan się do tego nie odnosi.”
Przecież Tesławski nie zadawał mi żadnych pytań : ) To jemu internauci ze mną włącznie zadawali pytania, których unikał : )
Oto fragment zamieszczonej przez Pana rozmowy:
„Pisząc „MLM wszystko wyjaśnia” to najpierw Pan obraził swojego rozmówcę. Dlaczego według Pana network marketing nie ma nic wspólnego z marketingiem?
– Proszę wskazać choć jedno miejsce, gdzie w MLM jest marketing. Zbyt długo się tym zajmuję aby nie dostrzec tego.
– Jakie posiada Pan doświadczenie w tym segmencie biznesu?
– W MLM? Żadne i chyba się tym szczycę. Ja nie sprzedaję, ja buduję marki. Subtelna różnica. Jakie jest Pana doświadczenie w marketingu???
– Z jakich źródeł czerpał Pan wiedzę, aby dojść do takiej konkluzji?”
Widzę tu co najmniej dwa pytania od Pana Tesławskiego i żadnej Pana odpowiedzi. Co prawda jedno pytanie jest bez „pytajnika” i być może to Pana zmyliło, ale na drugie i tak Pan odpowiedzi nie udzielił.
Może Pan oceniać (w końcu jak widać w ocenianiu innych najlepiej się Pan czuje), że „biję pianę”, bo już zauważyłem, że o merytoryczne odpowiedzi będzie ciężko. Wybrał Pan jedno zdanie, którego Pan nie zrozumiał (dobrze, że tylko jednego), ale i tak na resztę „sugestii” Pan nie odpowiedział, bo i po co? Lepiej ocenić innych.
Konradzie, przeczytaj raz jeszcze to, co zacytowałeś. Dziennikarz zwraca się do rzekomego specjalisty z pytaniami, a ten zamiast odpowiadać, odwraca kota ogonem i zamienia odpowiedź w pytanie do dziennikarza. Przepraszam, ale zbyt długo i namiętnie zajmuję się tym zawodem. Tak zawsze postępują ludzie, którzy:
a) chcą coś ukryć,
b) nie mają pojęcia, jak odpowiedzieć,
c) robią to w celu zatuszowania i zminimalizowania popełnionego fopasa.
Jeszcze raz. To ja, jako dziennikarz, zwróciłem się do Macieja Tesławskiego, grzecznie i merytorycznie, z pytaniami.
Nie on do mnie : )
Czy mogę Ci jeszcze w czymś pomóc jeśli chodzi o zagadnienia związane z sektorem DS/MLM, nowymi mediami lub ogólnie w sprawach biznesu?
Stwierdzenie, aby wskazać gdzie jest marketing w MLM jak dla mnie jest odpowiedzią „dla mnie w MLM nie ma marketingu”, więc odpowiedź na pytanie jest. Podobnie jak chodzi o doświadczenie pada odpowiedź, że go nie ma, więc te odpowiedzi są. Jak rozumiem po prostu nie satysfakcjonujące Pana.
Pomóc w zagadnieniach nie. Trafiłem na stronę idąc za hasłami marketingu i lojalności (związanej chyba z zawodową działalnością Pana Tesławskiego), a znalazłem nie do końca znany mi temat MLM. Poza tym sądziłem, że jest Pan specjalistą zajmującym się tą tematyką, a skoro jest Pan dziennikarzem to źle odebrałem sytuację. Cytując klasyków Pana artykułu „to wszystko wyjaśnia”:)
Stwierdzenie, że „W MLM nie ma marketingu” nie jest odpowiedzią na moje pytanie. Tą piękną myśl specjalistyczną Tesławski zawarł już w swoim kontrowersyjnym tekście. Internauci, ja także, prosiliśmy go o rozwinięcie tego idiotycznego stwierdzenia, podanie argumentów, danych, fachowej literatury itd. Nie chciało mu się gadać, więc nie wiem, jak mógłbym Ci tutaj jeszcze pomóc. Może teraz jego się zapytasz, dlaczego palnął publicznie taką głupotę, a potem uciekł z „piaskownicy”?
Sęk w tym, że nie mam o co pytać. Jak dla mnie błędem był brak merytorycznej argumentacji i dyskusji (skoro jej nie prowadził), ewentualnie umieszczenie tego tematu na swoim blogu skoro nie zawierał istotnej tematyki. Tak czy inaczej popełnił błąd i chcąc czy nie chcąc przyznał się do tego, dlatego jak pisałem wiele razy wcześniej bez wątpienia błąd popełnił. Sęk w tym (i dlatego był pierwszy mój komentarz) Pan zachował się podobnie. Do tego pozwala Pan sobie na bezpośrednie oceny innych ludzi. Wierzę, że to kwestia wykształcenia psychologicznego lub choćby socjologicznego i że można je zastosować do „tekstu pisanego”. W przeciwnym razie trzeba uznać to za pychę i przerost ambicji.
I tutaj się wreszcie zgadzamy. Dziękuję za miłą rozmowę.
a od kiedy MT posiada tytuł doktora i na jakiej uczelni go obronił, bo księgi milczą na ten temat.