Jestem obserwatorem rzeczy potrzebnych i inspirujących, ale również dziwnych i ulotnych. Analizuję i promuję pomysły ciekawe i inteligentne, ale noże nożyczki ostrzę na głupotę, chamstwo i wszelkie absurdy otaczającej nas rzeczywistości. No i zakochałem się w nowych mediach.
Dlatego też o nowych mediach często piszę. Ostatnio udzieliłem kilka rad i wskazówek na temat budowania marki i wizerunku w internecie. Wszak to zagadnienie w sieci, a przede wszystkim w MLM, jest sprawą bardzo ważną i zarazem niesamowicie korzystną biorąc pod uwagę możliwości w stosunku do kosztów. Wiecie dobrze, że monitoruję internet pod tym kątem i kolekcjonuję różne perełki. Zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Czasem udzielam rad na podstawie przykładów ambitnych i inteligentnych, lecz niekiedy tych, przed którymi przestrzegam. Wbrew pozorom strasznie nie lubię recenzować kiszek i kaszanek, które robią w sieci konkretne firmy/osoby. Nie lubię tego, ale cóż… Chyba najlepszym studium przypadku jest analiza konkretnego przypadku.
Im Specialist
Niejaki Maciej Tesławski zamieścił kilka dni temu na swoim blogu tekst, w którym, jego zdaniem, rozliczył się z MLM: „Rozliczenie z MLM”.
Nie chcę tutaj polemizować na temat samego artykułu i stawianych w nim tragicznych wywodów filozoficznych, że niby marketing nie ma nic wspólnego ze sprzedażą, że network marketing nie ma nic wspólnego z marketingiem. Przypuśćmy, że filozofom ogólnie pozwala się na tego typu rozterki semantyczne w odrobinę szerszym zakresie niż innym naukowcom. Facet może mieć inne zdanie niż wszyscy w każdym temacie. Tym bardziej, że ktoś obraził go na portalu Goldenline w sprawie właśnie MLM, ten się wziął i rozsierdził, siadł do laptopa, wziął i sobie napisał. Niech mu będzie. Przyjmijmy, że marketing sieciowy nie ma nic wspólnego z marketingiem tak samo, jak Roman P. nie ma nic wspólnego z 13 wypłatą na kopalni lub Pudzianowski nie ma nic wspólnego z tanim sprzedaniem własnej skóry. No problem.
Co dalej? Najpierw zadałem mu grzecznie na blogu bardzo łatwe, aczkolwiek ważne pytanie: skąd czerpał informacje i na jakich źródłach opierał swoją wiedzę, aby popełnić taki tekst. Zostałem zignorowany. Potem pomyślałem, a może facet ma rację? Zapodałem więc link do tego tekstu na specjalnym portalu społecznościowym dla ludzi działających w segmencie DS/MLM – www.suportio.pl. Tam oczywiście fachowcy od network marketingu zmieszali jego teorie z błotem. Swoje dwa grosze dorzuciła również na blogu pana Macieja kobieta z klasą czyli Kamila Molińska i kilku innych networkerów. Ale teraz najważniejsza sprawa w tej mojej dla Was lekcji:
Reakcja po popełnionym fopasie
Zwróćcie szczególną uwagę na to, co w tym momencie robi Maciej Tesławski. Ano wziął i najnormalniej w świecie zamknął temat. Zamiast inteligentnie i rzeczowo, jak na naukowca przystało odpowiadać, dyskutować i udowodnić wszystkim oponentom swoją tezę autentycznymi argumentami, po prostu wziął się rozsierdził jeszcze bardziej, był wypiął tyłkiem i zakneblował wszystkim usta:
Zamiast zbierać komentarze, zamiast czekać, aż coraz to więcej networkerów będzie go podlinkowywało u siebie, bo przecież „artykuł ma rację” a to wzmaga i generuje ruch na każdym blogu, za czym bezpośrednio idzie w górę jego pozycjonowanie, ten wziął się nie zastanowił, wyłączył dobranockę, odstawił zabawki i poszedł spać.
Rozmowa między dwoma facetami
Nie mogłem uwierzyć, żeby ktoś tak wykształcony, specjalista od wizerunku i marki, postąpił w tak głupi sposób. Napisałem więc do niego. Oto nasza mailowa rozmowa:
– Szanowny Panie, czy Pan jest właścicielem i autorem tej strony?
– Witam, tak, jest to jedna ze stron na moim blogu.
– Rozumiem. A dlaczego zamknął Pan 4 dni temu możliwość komentowania i dyskusji pod tym tekstem?
– Dla bardzo prostej przyczyny, wpisy dotyczyły ideologii MLM a nie tego o czym pisałem. Mój blog nie jest i nie będzie kolejnym miejscem szerzenia tej ideologii. Zająłem się tym tematem, bo zostałem obrażony przez człowieka podpisującego się MLM. Zamknąłem temat i tak pozostanie. MLM w moim rozumieniu nie ma nic wspólnego z marketingiem, a tym samym z tematyką blogu.
– Nie zauważyłem, aby w komentarzach na Pana blogu ktoś Pana obraził bądź naruszył inne zasady netykiety. Czy według Pana drastyczne zamknięcie tematu nie ociera się o dyktaturę, która ma na celu udowodnienie, że Pana racja jest w tej kwestii najprawdziwsza i najmojsza?
– W komentarzach nie, w cytowanym tekście tak. Dla mnie to wystarczy, jeśli identyfikacja wskazuje na MLM. Nie cytowałem tego, ale napisałem na forum „MLM wszystko wyjaśnia” i otrzymałem odpowiedź „Filozof, to też wszystko wyjaśnia…” Uważam to za co najmniej obraźliwe. To, że dla autora wpisu, pozostawiłem dla siebie. Zamknięcie tematu miało na celu, co napisałem, wyłącznie ukrócenie szerzenia ideologii MLM, która jest obca tematyce mojego bloga.
– Pisząc „MLM wszystko wyjaśnia” to najpierw Pan obraził swojego rozmówcę. Dlaczego według Pana network marketing nie ma nic wspólnego z marketingiem?
– Proszę wskazać choć jedno miejsce, gdzie w MLM jest marketing. Zbyt długo się tym zajmuję aby nie dostrzec tego.
– Jakie posiada Pan doświadczenie w tym segmencie biznesu?
– W MLM? Żadne i chyba się tym szczycę. Ja nie sprzedaję, ja buduję marki. Subtelna różnica. Jakie jest Pana doświadczenie w marketingu???
– Z jakich źródeł czerpał Pan wiedzę, aby dojść do takiej konkluzji?
– Tak jak wcześniej napisałem. Analizuję tematy pod kątem komunikacji marketingowej, a to nie jest sprzedaż. Gdyby wykazał Pan minimum wysiłku i poczytał inne wpisy na moim blogu zrozumiałby Pan to bardzo łatwo. Uważam temat za zamknięty, dokładnie tak jak na blogu.
– Bardzo dziękuję za odpowiedź. Mam tylko jeszcze ostatnie pytanie, bo zauważyłem, że posiada Pan kilka stron internetowych. Której strony powinienem się trzymać, żeby mieć do swojej publikacji o Panu najbardziej rzetelne Pana CV?
– Polecam google, zazwyczaj sprawdza się w takich wypadkach.
Hmm. Google
Zobaczymy, czy teraz będzie polecał Google ludziom, którzy chcą się o nim czegoś dowiedzieć. Załamałem się. Napisał idiotyczny, mijający się z rzetelnością tekst o MLM, bo obraził go człowiek podpisujący się „MLM”? Kto się denerwuje w sieci anonimami? Po co pisać tekst o MLM na blogu i nagle urywać pod nim dyskusję tłumacząc, że blog nie tyczy się MLM? W marketingu nie ma ani jednego elementu marketingu? Nie ma sprzedaży? On nie sprzedaje, on tylko buduje marki? Jak do cholery buduje marki bez sprzedawania swojego know-how, swojej wiedzy, swojej twarzy i siebie samego? Komunikacja marketingowa to nie sprzedaż? Gdzie ten facet do cholery zrobił studia? I za co? Za prosiaka?
6 wstępnych przykazań do budowania wizerunku i marki
Po pierwsze, piszcie na swoich blogach teksty mądre, które Waszym Czytelnikom dadzą jakąś wskazówkę, pomogą w pracy, zainicjują lub rozbudzą zainteresowania, dostarczą kompetentnych informacji, wiedzy.
Po drugie, można pisać teksty kontrowersyjne, owszem, bo one na pewno wywołują na blogu ruch, ale to się udaje tylko nielicznym. Trzeba być naprawdę dobrym, żeby nie stracić więcej, niż chciało się zyskać.
Po trzecie, nie piszcie tekstów głupich, kłamliwych, manipulacyjnych, bezsensownych i nikomu niepotrzebnych, bo one niszczą markę i wizerunek autora. Tak, jak w przypadku mojego notabene imiennika.
Po czwarte, bądźcie na blogach specjalistami w Waszych konkretnych dziedzinach. Po co pisać o MLM, skoro nie ma się o nim zielonego pojęcia? Po co pisać o dualizmie manichejskim albo gnostycyzmie żydowskim, kiedy chcemy się kreować na znawcę piecyków elektrycznych? Każdy przecież teraz zapyta, jak ten pan buduje firmom wizerunki i marki, skoro nie wie, co to sprzedaż, co to marketing, a co to MLM?
Po piąte, nie kneblujcie ust swoim rozmówcom. Błagam Was, nie róbcie tak. Jeśli ktoś zadaje Wam na portalu czy na blogu trudne, niewygodne pytanie – odpowiedzcie uczciwie i rzetelnie. Trzeba wszystko przyjąć na klatę, choćby miało to Wam pokrzyżować plany lub obalić Wasze teorie. Lepiej przyznać się do głupoty i wyjść z potyczki z lekko poturbowaną aczkolwiek podniesioną przyłbicą i pracować na markę dalej, niż leżeć w rowie stłuczonym na kwaśne jabłko.
Po szóste. Ostatnio mieliśmy również na forach o MLM inne przypadki reagowania na tego typu sytuacje kryzysowe. Podobną metodą próby kneblowania ust okazało się wtedy straszenie policją, sądem, tudzież paragrafami. Tak też nie róbcie. Za dużo mamy tego w polityce, to dziecinne, śmieszne, a gdy po jakimś czasie okazuje się, że było to działanie bez podstaw lub ot tak sobie rzucone na wiatr, żeby nastraszyć i czekać na reakcję – to jeszcze gorzej. Lepiej przyjąć na klatę to, co trzeba przyjąć i wyjść z opresji z twarzą. Wcześniej czy później i tak Internauci zdobędą wiedzę, czy np. oskarżenie było prawdziwe lub nie. Dlaczego? Bo przed internetem ucieczki nie ma.
A co z Maciejem?
Najlepszą markę w tym momencie buduje zapewne sobie samemu. Gdzie, jak gdzie, ale w branży DS/MLM, w której jak wiemy, działa obecnie w Polsce ok. 750 000 menedżerów i biznesmenów, pan Tesławski dobrej marki sobie tym tekstem nie wybudował. Ale o tym nie śniło się przecież ani Maciejowi przed publikacją ani nawet fizjonomom po publikacji. Nie wiem, jak Wy, ale ja bym takiego specjalisty nie wynajął do budowania mojej marki i mojego wizerunku nawet, gdyby to on chciał mi dopłacić. Nie polecam więc i Wam postępować tak, jak on, w nowych mediach.
Nie będę oceniał Pana Macieja Tesławskiego, ale jedynie mogę mu poradzić by poszedł do szkoły lub przeczytał obojętnie jaką książkę o marketingu. Życzyłbym sobie tego by ten Pan dowiedział się na czym i co to w ogóle jest marketing. 🙂
Po zapoznaniu się z artykułem na blogu pana Macieja odnoszę wrażenie że autor nie ma bladego pojęcia o czym pisze…
Sugerowanie że MLM to nielegalna piramida finansowa lub że sprzedaż bezpośrednia sprzeczna jest z prawem, niewątpliwie dodaje wiarygodności panu Maciejowi. Ale TYLKO w odniesieniu do pierwszych słów jego artykułu: „Nie, nie jestem ekspertem od MLM”.
Wielka szkoda że komentowanie wpisu zostało zablokowane. Wciąż nie mogę logicznie sobie wytłumaczyć: dlaczego?
Chciałoby się zadać autorowi pytanie czy chciał rozliczyć się z całą branżą MLM, czy z jedną osoba używająca takiego nicku w sieci?
Cóż, sprawa na Jego blogu została zamknięta, wytłumaczenie pseudologiczne jest więc niby ok. Niepokoi tylko że ktoś niechcący, szukając w sieci rzetelnej informacji o branży trafi na tamten tekst i -nie daj Boże! – weźmie go za dobre źródło. Tu ukłon w stronę pana Maćka (Maciejewskiego – żeby jasne było) za ten wpis. Jest przynajmniej możliwość zabrania głosu w uciętej dyskusji.
Śledziłem ten wpis Macieja Tesławskiego od samego początku, ale nie zamierzałem go komentować właśnie po to, aby nie przykładać swojej skromnej ręki do zwiększania jego popularności. Szczerze mówiąc popełniłem błąd, bo stał się on i tak popularny a ja z tego nic nie uszczypnąłem dla siebie, ha, ha, ha.
Facet strzelił sobie w kolano nie z pistoletu tylko z armaty i myślę, że już do końca (życia) będzie kulał a jego marka razem z nim.
Jemu nie zazdroszczę, a „Strażnikowi Texas” gratuluje!!!
„Piramida finansowa”…. w mlm. Cóż takie stwierdzenia nadają się do zgłoszenia do prokuratury skoro to piramida 🙂 Lecz ciekawe co by Pan zrobił, gdyby to właśnie firmy wytoczyły mu (kilka z istniejących na rynku) sprawę za …. szkalowanie, psucie wizerunku, straty moralne itp., itd. Ciekawe co wtedy by zrobił autor? Za takowe stwierdzenia, ba całe artykuły można słono zapłacić w dzisiejszych czasach.
Z drugiej strony dziwię się, i to bardzo, za brak inwencji bo przecież w internecie można znaleźć bardzo dużo wiedzy na temat tego właśnie systemu ekonomicznego jakim jest ML. Lecz trzeba tylko trochę poszperać, podzwonić, popytać – teraz to już „musztarda po obiedzie”…..szkoda dla autora.
Szkoda. Ale z drugiej strony wystarczyło, żeby zapoznał się z ustawą o zakazie nieuczciwej konkurencji i takiej głupoty by nie palnął.
W sumie to dobrze, ze Maciej Tesławski napisał ten tekst. Warto rozmawiać o tym ile w MLM jest marketing i jakiej jakości jest to marketing. To mogłaby być naprawdę ciekawa dyskusja, gdyby ten artykuł nie miał z góry postawionej tezy.
Niestety Pana Macieja zgubiło go jego przerośnięte ego(tak tłumaczę niezwykle niski poziom merytoryczny jego wpisu) . Wygląda jednak na to, że faktycznie o MLM niewiele wie, tak jak przerażająca większość networkerów nie wie dosłownie nic o profesjonalnym marketingu.
Dowodem są nienajlepsze wpisy na blogach(słaby copywriting), niskiej jakości filmiki na youtube i zamiast odpowiedniego pr – ogólnie panująca propaganda sukcesu szerzona przez tzw.trenerów stylu życia, którzy groszem nie smierdzą.
Często nasz domorosły MLMowy marketing jest po prostu brzydki. A ludzie oceniają po wyglądzie. Są wyjątki, jak Maciek Budzich, ale ogólnie nasza branża kojarzy się raczej z obciachem.
Dlaczego tak jest? Cóż, brakuje nam wiedzy i umiejętności (bo nie zawsze trzeba mieć budżet jak Coca-Cola). Maciej Tesławski mógłby napisać tekst w stylu:
„Hej MLMowcy, powiem wam coś o profesjonalnym budowaniu marki, komunikacji marketingowej i innych rzeczach o których nie wiecie, a które pomogą wam poprawić wizerunek waszej branży. Abyście mogli przemienić się z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia.”
Niestety tego nie zrobił, popełniając bezsensowny wpis. Nic nie osiągnął dla siebie, zraził do siebie ludzi sympatyzujących z MLM i zamknąwszy komentarze – strzelił sobie w stopę jako bloger.
Podsumowując, z jego wpisu powiało naprawdę kiepskim marketingiem. Chciałem uczyć się w MCA, ale teraz mam wątpliwości…
Cały artykuł, P. Tesławskiego ma mocne podłoże emocjonalne i co najgorsze, te emocje nie są związane konkretnie z MLM, lecz z pojedynczą osobą.
Nie lubię pisać scenariuszy do tego typu sytuacji, ale tutaj aż się prosi.
P. Tesławski zadziałał pod wpływem emocji, zadając sobie zapewne wiele trudu, by człowiekowi, co mu tak niefajnie napisał, coś udowodnić. Ale gdyby choć w niewielkiej mierze, to samo zrobił w temacie samego MLM, to zapewne zakończyło by się na małej utarczce pomiędzy tymi panami.
Widać gołym okiem, że to nie jest rozliczenie z MLM, bo jak można rozliczać się z czymś, nie mając nawet podstawowej wiedzy na ten temat. To tak jakbym, ja chciał się rozliczyć z Adamem Małyszem, wysuwając argumenty, nie dotyczące skoków narciarskich.
Dla mnie to wygląda na niezaleczone rany, zadane przez kogoś, kto nieetycznie działając w MLM, uraził P.Tesławskiego w przeszłości.
Tak, oboje macie rację w 100%. Z całej sprawy można wyciągnąć dwa wnioski: wiele jest do zrobienia w MLM, ale naukowcy, zwolennicy korporacji i biznesu tradycyjnego też muszą nad sobą popracować. Wtedy cała Polska będzie lepsza. Jak ładnie zabrzmiało przed wyborami : )
Bardzo żałuje, że przyczyniłem się mimo woli do rozsławienia tego Pana. Bardzo żałuję. A może nie?
Moja ostra wypowiedz na goldenline.pl była odpowiedzią na próbę zdyskredytowania mojej osoby tym bardziej, że gość nie odpowiedział na temat loyalności w biznesie tylko o swojej wizji marketingu budowania wizerunku.
Jego prawo.
Pozdrawiam wszystkich.
Osobiście powiem, że nie rozumiem całej sytuacji, a konkretnie wszystkich napięć.
Być może (lub nawet na pewno) ocena Pana Tesławskiego nie była trafiona, mogła być nawet mylna. Fakt, ogromny minus dla niego samego za (prawdopodobnie) poddanie się emocjom i zbyt szybką, nieprzemyślaną reakcję. Tylko zastanawia mnie, dlaczego walicie jadem odtrącając jego argumenty i powołując się na własną wiedzę (nigdzie tu nie prezentowaną). Wydaje mi się, że najlepszą odpowiedzią na jego błędne (według Was) wypowiedzi czy twierdzenia byłoby podanie „prawdziwych” czyli słusznych Waszym zdaniem, aby ten biedny czytelnik mógł skonfrontować i sam ocenić (tak się żalicie, że to brednie i mogą robić złą famę) tymczasem takich argumentów zero. Najgorsze, że nie ma ich też w tekście powyższym. Autor skupił się na osądzaniu emocji i zachowania Pana Tesławskiego…udowadniając, że zrobił to samo co on negując jego jakąkolwiek wiedzę i doświadczenie. Poddając dalej w wątpliwość jego wykształcenie i możliwości oceny. Trochę słabo jak na „specjalistę” dotkniętego lekkim potraktowaniem jego tematu.
Nie znam się na tym, a na tyle na ile się znam jest to swoisty system motywacyjny dla pracowników. Chyba nie określiłbym tego piramidą finansową, ale czy tak mocno walczyłbym, że jest to marketing? Obawiam się, że w takim rozumowaniu mój komentarz też jest częścią mojego marketingu…przecież promuję w ten sposób swoje poglądy prawda?
Oczywiście, że prawda. Lecz nie o to chodzi. Z panem Tesławskim nie dało się w ogóle rozmawiać, bo wziął się zdenerwował i zamknął pod tym tematem możliwość komentowania na swoim blogu. Kiedy skontaktowałem się z nim drogą mailową nie odpowiedział na ani jedno pytanie, a na koniec wziął i zmieszał mnie z błotem. Tak się nie powinien zachowywać człowiek, który promuje się na specjalistę w jakiejkolwiek dziedzinie. I o tym jest przede wszystkim mój, powyższy wpis.
Nie wiem co zrobił Pan Tesławski, tak jak nie wiem co zrobił Pan przed napisaniem swojej treści. Wiem za to, że moje odczucia po przeczytaniu były słuszne – sam Pan je teraz potwierdził. Zamiast podać argumenty i korzystając z „własnych” źródeł poddać w wątpliwość tezy jakie głosił wolał Pan ocenić go personalnie za to, że w Pana odczuciu zachował się tak, jak profesjonalnie nie powinien.
Właściwie wypadałoby, żebym teraz zamiast zrozumieć czemu sformułowanie „mlm jest jak piramida finansowa” czy, że działa na podobnych zasadach (to chyba znacznie bliższe prawdzie) powinienem na swoim blogu opisać jak jeden specjalista opisuje drugiego negując jego działania i dokonania, bo ten na prywatnym blogu zamknął temat, który utworzył z powodów, które wyjaśnił na swój (być może dla innych niezrozumiały) sposób. Trochę jak piaskownica za młodu „nie dasz mi zbudować zamku w swojej piaskownicy, to pójdę do innej, żeby powiedzieć jaki jesteś, ale lepszej nie zbuduje”:) To nie jest nic osobistego, po prostu jako osoba zainteresowana tematyką wolałbym, aby fachowcy walczyli na argumenty, a nie oceniali na wzajem swoje dokonania – z tego co mnie nauczyły studia to ocenia rynek, pracodawca, a przede wszystkim klienci.
P.S. Nadal będę wdzięczny za być może osobny artykuł (myślę, że komentarz to mało sensowne miejsce) na temat argumentów, dlaczego tak bardzo jest to złe. Tylko prosiłbym o obiektywne, bo że ludzie z branży to krytykują rozumiem, w końcu ktoś atakuje to na czym zarabiają.
Konradzie, tekst pod którym teraz komentujesz, nie jest argumentowaniem do idiotycznych wywodów Macieja Tesławskiego, tylko informacją o tym, co zrobił i jak zachował się Tesławski w internecie. Celem tej publikacji jest pokazanie moim Czytelnikom (a to przeważnie ludzie młodzi, którzy zaczynają działać w nowych mediach) jak mają się zachowywać w podobnych sytuacjach i czego unikać, żeby nie wyjść na imbecyla i internetowego pieniacza czy trola. To nie polemika na publikację Tesławskiego lecz opisanie jego zachowania po publikacji. Przeczytaj jeszcze raz mój powyższy wpis, bo chyba nie zrozumiałeś.
A jeśli chcesz się dowiedzieć, czym różni się normalny biznes MLM od zabronionej prawem piramidy finansowej, bądź masz jakiekolwiek inne pytania na temat marketingu sieciowego, to napisz pytania i podaj adres mailowy, a wyślę Ci konkretne, specjalistyczne materiały na ten totalnie odrębny temat.