Umberto Eco. Uwielbiam jego pomysły, styl, zapach, muzykę i obraz, które wydobywają się z jego dzieł. Książki Eco mogę czytać, słuchać, oglądać, wąchać, jeść. I to z szeroko zamkniętymi oczami. Połykam je w całości, od deski do deski. Seks można wziąć i z nimi robić. „Imię Róży”, „Wahadło Foucaulta”, „Tajemniczy płomień królowej Loany”. Znacie? Polecam.
Kwintesencja powieściopisarstwa. Ale niedawno Umberto Eco chyba się nie zastanowił i powiedział coś, z czym zgodzić się nie mogę. Podczas wystąpienia na targach książki w Turynie z jego ust zagrzmiało stwierdzenie: „Internet, zdolny do pamietania wszystkiego, to idiota. Obecna epoka, która jest pełna pamięci o wszystkich czasach, wywołuje tylko zamęt.”
Pamięć – powiedział Eco – ma sens tylko wtedy, kiedy jest selektywna. Nie sposób przecież pamiętać nazwisk wszystkich żołnierzy walczących pod Waterloo. Dzisiaj jest inaczej, wszystko się pamięta, a w sieci jest i to, co zamieszczają wybitni naukowcy, jak i to, co piszą najgorsi kretyni, są negacjoniści i świadkowie obozów, a ta masa informacji uniemożliwia zrozumienie, co zachować w pamięci, a czego nie. Wiemy, że papirus wytrzyma dwa tysiące lat, papier drukarski pięćset, ale nikt nie wie, ile może przetrwać dyskietka – zauważył.
Nie zgadzam się stanowczo. Po pierwsze, nie bardzo rozumiem, co ma wspólnego dyskietka z internetem. Ale mniejsza z tym. Nie zgadzam się przede wszystkim z porównaniem internetu do idioty. Albowiem idiotą można nazwać osobę, która korzysta z sieci nie używając do tego dość sporego narządu, jaki większość homo sapiens sapiens posiada między uszami. Iodiotą jest ten, który słucha, ogląda lub czyta informacje publikowane w internecie i traktuje je jak starożytni Spartanie swoją umiłowaną Wyrocznię. Wszelkie informacje trzeba analizować, porównywać, weryfikować i wyciągać wnioski. Dlatego idiota korzystający z internetu zawsze zostanie idiotą, ale internetu idiotą nazwać nie można. Bo przecież, gdyby nie internet, to ileż pięknych, mądrych i potrzebnych rzeczy nigdy by nie zaistniało?
Gdyby nie internet, nie byłoby:
1. Tego.
2. Tego.
3. Tego.
4. Tego.
5. Tego.
6. Tego.
7. Tego.
8. Tego…
…że tak tylko z kręgu MLM podam kilka przykładów. Milionów nie byłoby świetnych rzeczy, spraw i przedsięwzięć, gdyby nie internet, a przede wszystkim inteligentni internauci, których działania Maciek „Mediafun” Budzich podczas swojego niedawnego szkolenia nazwał „Twórczym ADHD”. Dlatego, ja się cieszę, że mamy internet. Choćby z tego powodu, że moja praca nad gazetą wygląda całkiem inaczej, niż za czasów Gutenberga. I jeśli ktoś, kiedyś, jeszcze gdzieś będzie nazywał internet idiotą, to odpowiem – nie zgadzam się. I tak naprawdę to jestem pewien, że Umberto Eco żartował. On po prostu nawiązał do „Idioty” Dostojewskiego, który przecież w ten sposób nakreślił portret człowieka uczciwego, a tytuł „Idiota” był ironią. Bo prawdziwie dobry człowiek w oczach innych jest uznawany za idiotę. Dokładnie, jak internet.
Jedno mogę dodać – gdyby nie internet jakikolwiek biznes stanąłby w martwym punkcie ,… świat by stanął w miejscu i nie wiedział dokąd dalej się poruszać !