Dziwne rzeczy dzieją się ostatnio w środowisku firm MLM propagujących trend wellness i sprzedających suplementy diety. Dużo rozmawiam z ich liderami i osobami w nich decyzyjnymi. Skarżą się oni na bliżej niezidentyfikowaną sytuację prawną swojej działalności. Rok 2009 nieubłaganie zbliża się ku końcowi, a Ci nie mają bladego pojęcia, czy w 2010 będą mogli funkcjonować.
Dlaczego? Bo zajmujące się dopuszczaniem tych produktów do sprzedaży urzędy i instytucje jeszcze nie zdecydowały, na jakich ma to się w przyszłym roku odbywać zasadach. Czyżby za sprawą sławetnego „Codex Alimentarius”?
„Codex Alimentarius” to zbiór przyjętych w skali międzynarodowej norm żywności, praktyk, zaleceń i wytycznych, wykorzystywanych przez urzędowe służby kontroli, przemysł rolno-spożywczy oraz środowiska naukowe. Kodeks określa właśnie mi.in. zagadnienia związane z dopuszczeniem do sprzedaży suplementów diety. Prace dotyczące norm żywnościowych prowadzone są na forum Komisji Kodeksu Żywnościowego, działającej od 1963 roku w ramach Wspólnego Programu dla Norm dotyczących Żywności, powołanego przez ONZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa oraz Światową Organizację Zdrowia (WHO).
Kontrowersje wokół „Codex Alimentarius” powstały w ramach wyobrażenia, iż jest to obowiązkowy standard dla bezpieczeństwa żywności – włącznie z witaminami oraz dodatkami mineralnymi. Jego zwolennicy mówią, że jest nieobowiązkową normą żywnościową oraz, że nie istnieje żaden obowiązek wśród państw do przyjęcia jego standardów. Jednak zwolennicy wellness twierdzą, że może być niekwestionowanym narzędziem boju w rękach gigantycznych koncernów farmaceutycznych i może służyć do walki z konkurencją. Boją się, iż może się okazać istnym „młotem na czarownice” w kwestii sposobu podejścia do witamin, dodatków mineralnych do żywności i ogólnie suplementów. Niektóre państwa klasyfikują witaminy oraz dodatki mineralne jako żywność, jednak inne jako lekarstwa. Przeciwnicy kodeksu twierdzą, że jest to przesadny wpływ firm farmaceutycznych, że ich wytyczne są niepotrzebnie restrykcyjne dla suplementów.
Kłótnie wokół suplementów pojawiły się już w 1996 roku, kiedy Niemcy przedłożyli propozycję, że nie powinno się sprzedawać żadnych ziół, witamin oraz minerałów dla powodów profilaktycznych czy leczniczych. Propozycja została przyjęta, ale liczne protesty wstrzymały wtedy jej wdrożenie w życie.
W ostatnich latach, również dzięki segmentowi MLM, mamy wielki boom na wellness, czyli zdrowy styl życia i zdrowe odżywianie. Wzrost popularności dodatków do żywności, naturalnych praktyk zdrowotnych i żywności organicznej zaczął zagrażać przemysłowi farmaceutycznemu, chemicznemu i wielu innym. Przybierająca na sile moda na medycynę naturalną oraz ogromna ilość publikacji i programów telewizyjnych poświęconych medycynie pomaga ludziom rozszerzyć swoją wiedzę na temat zdrowia i naturalnych sposobów leczenia chorób. Naturoterapeuci, homeopaci i dietetycy udzielają pomocy zdrowotnej milionom ludzi na całym świecie. Niejednokrotnie robią to lepiej i taniej, niż odbywa się to w przypadku medycyny akademickiej.
„Codex Alimentarius” stał się więc biznesowo-politycznym polem walki, na którym toczy się pozycyjna wojna o klienta. Według firm farmaceutycznych sprzedawcy suplementów to średniowieczni znachorzy, a Ci z kolei zarzucają pierwszym, że ich najważniejszymi celami są handel i zysk, a nie ludzkie zdrowie. Mówią, że szeroki zakres działań komisji „Codex Alimentarius” stwarza potencjalne zagrożenie dla przyszłego zdrowia ludzkości, że niebawem grozi nam świat, w którym dostęp do bezpiecznej i zdrowej żywności będzie ograniczony i poddany kontroli interesów bogatego przemysłu farmaceutycznego i chemicznego.
Na początku sierpnia br. „Gazeta Prawna” poinformowała, że również polskie Ministerstwo Zdrowia pracuje nad kryteriami dopuszczania do sprzedaży suplementów diety. Czytamy: „Wiele suplementów diety, czyli m.in. witaminy, preparaty odchudzające, a także dermokosmetyki, które zawierają substancje lecznicze, 1 stycznia 2010 r. będzie musiało zniknąć z rynku. Te wyroby spełniają warunki zakwalifikowania do kilku kategorii: leków, żywności i kosmetyków. 31 grudnia 2009 r. upływa termin wyznaczony przez Ministerstwo Zdrowia producentom na przerejestrowanie tzw. produktów z pogranicza – mają zostać zarejestrowane jako leki. Wojciech Łuszczyna z Urzędu Rejestracji Leków przyznaje, że wielu producentów nie zdążyło dopełnić procedury. Ci twierdzą, że prawo jest niejasne. Aby wprowadzić do obrotu suplement diety, nie trzeba uzyskiwać pozwoleń, jak to jest w przypadku leków. Wymagania rejestracyjne sprowadzają się do powiadomienia Głównego Inspektora Sanitarnego, że produkt będzie sprzedawany.”
W ramach protestu na tego typu projekty, już od jakiegoś czasu, jak grzyby po deszczu powstają różnego rodzaju stowarzyszenia i organizacje, działające również przy pomocy internetu, np.: tutaj i tutaj. Ludzie masowo podpisują sprzeciwy i petycje. Ponoć w Polsce podpisało się już około 30 tys. osób, a w Kanadzie 3 miliony. Tym samym rozgorzała walka o wolność wyboru konsumenckiego do alternatywnych metod leczniczych, żywności, suplementów diety, witamin, minerałów, ziół… Komisja Europejska twierdzi, że jest to tylko szum nic nie znaczącej mniejszości, zaniepokojonej ograniczeniami zawartości witamin i składników mineralnych na obszarze UE. Protestujący twierdzą, że odgórne i arbitralne ustalenie dawek witamin i składników mineralnych w diecie to naruszenie podstawowych praw człowieka, że odbije się to negatywnie na profilaktycznej opiece zdrowotnej, wreszcie, że nie ma żadnych dowodów naukowych przemawiających za tego typu ograniczeniami i staniemy się zależni od firm farmaceutycznych.
Osobiście przyglądam się temu tematowi od kilku dobrych miesięcy i mam mieszane odczucia. Z jednej strony jestem zagorzałym przeciwnikiem jakichkolwiek odgórnych zakazów, uniemożliwiających nam pić zimne piwo w cieniu po południu, uprawiać seks z rana jak śmietana oraz spożywać takie jedzenie, na jakie mamy ochotę. Jeśli ktoś uwielbia tłuste jak cholera golonki – jego sprawa. Jeżeli ktoś inny lubi wrzucać na ruszt wyłącznie nasionka i natkę pietruszki, a wszystkie inne, niezbędne witaminy, węglowodany, tłuszcze i te wszystkie mikro & makro elementy pozyskuje ze zdrowych suplementów – jego broszka. Porządek i demokracja musi być. Lecz to jedna strona łopaty. Z drugiej temat wydaje się być bardzo ważny, ale jednocześnie odnoszę takie dziwne wrażenie, jakby to była kolejna, wielka bańka medialna rozdmuchana przez samych miłośników zdrowego stylu życia. Bo przecież nie mieści mi się w głowie, aby ktoś jakimkolwiek sposobem mógł zakazać ludziom suplementacji, jeśli jest to zdrowe i pomaga. Mam wrażenie, że to dużo szumu o nic. Ale… jak jest naprawdę?
„Bo przecież nie mieści mi się w głowie, aby ktoś jakimkolwiek sposobem mógł zakazać ludziom suplementacji, jeśli jest to zdrowe i pomaga”
Nie wiem jak się potoczy sprawa z Codex Alimentarus, też się swego czasu trochę przyglądałem, ale w głowie mi się jak najbardziej mieści.
Wiele spraw jest niezauważanych przez opinnię publiczną właśnie dlatego, bo wydają się tak bardzo niewiarygodne.
..teoria spiskowa hehe
“Bo przecież nie mieści mi się w głowie, aby ktoś jakimkolwiek sposobem mógł zakazać ludziom suplementacji, jeśli jest to zdrowe i pomaga”
Dla mnie wystarczylo posłuchać audycji w Trójce parę dni temu, aby odczuć absolutnie realne zagrożenie dla wszystkiego czym jest Medycyna Naturalna i Wellnes.
Nie pamiętam czy jednym z oponentów był właśnie pan z Urzędu rejestracji leków, czy z jakiegoś innego Urzędu z tym związanego. Ale na wypowiedź jednego ze słuchaczy, który powiedział, że to jest jego wybór co kupować dla siebie i rodziny, czy będą to zioła peruańskie, czy sprowadzone z Chin, czy suplementy diety firmy networkowej, odpowiedził mu: ” Ależ oczywiście! Będę PAn mógł kupować co tylko sobie życzy! Oczywiście, jeżeli będą to rzeczy dopuszczone do obrotu w Polsce!”
No i mamy – czy dopuścić, czy nie – wszystko leży po jednej stronie i nic na to nie zdziałamy…
A więc jest to SPISEK w 100%
W końcu jeszcze w latach 60 przewodniczący tego samego ONZ oznajmił, że najskuteczniejszą bronią biologiczną będzie żywność…
No i merytorycznie krok po kroku to robią…
Czy spokojnie na to patrzeć? Co z tym robic i jak temu zapobiec – o to pytanie…
Trochę to podobne do gotowanie żaby
Jak wrzucisz do wrzątku, zaraz ucieknie, jak będziesz podgrzewał powoli, powoli, pozostanie w błogiej nieświadomości zagrożenia. Może i nas tak gotują, od dłuższego czasu…
A nie jest tak, ze przepisy maja sie zmienic bo wlasnie koncerny zamiast dawac leki do badania robia z tego suplement i sa do przodu o miliony pln?
Np maja cos na watrobe…. zamiast testy kliniczne lupac to robia suplement z substanacja aktywna i tylko rejestruja.
Z tego co wiem akuna jest spokojna w tej materii 🙂
Swoja droga ziola jako ziola sa bezpieczne, szczegolnie te z pelnymi badaniami IRiPZ 🙂
Instytucja „Codex Alimentarius” nie jest, jak sądzę, znana zbyt wielu osobom, nawet tym, które propagują trend wellness i (lub) zajmują się dystrybucją suplementów.
Nie chodzi zatem o zwiększenie obrotów konkretnych firm działających w branży, tylko o poszerzenie „pola widzenia”, a właściwie dostarczenie szerszemu gronu informacji na temat tego, co jemy.
Nie chodzi w tym miejscu również o wywołanie paniki, czy głoszenie teorii spiskowej. Dociekliwi sami znajdą odpowiedzi na nurtujące ich pytania w zakresie: pochodzenia, sposobów przetwarzania, transportowania i zabezpieczania żywności w dzisiejszym świecie. Szczególnie jeżeli mają problemy ze zdrowiem, albo są pozytywnie zakręceni i dbają o zdrowie swoje i swoich najbliższych. Bardziej dociekliwi „poszukiwacze” dotrą do jeszcze ciekawszych informacji i ….niekoniecznie będą się chcieli tymi wiadomościami podzielić. Bo może to być potraktowane jako kolejna rozdmuchana bańka medialna. Bo po co wzbudzać strach albo co gorsza, narażać się na śmieszność.
„PUZZLE” (niekoniecznie 3D) przedstawiające skutki działania przetworzonej i coraz bardziej udoskonalanej żywności oraz instytucji „odpowiedzialnych” za taki stan rzeczy, zaczynają układać się w logiczną całość.
W grupie siła – o tym pisało już kilku znanych autorów. Chodzi więc o to, żebyśmy korzystali z wiedzy i doświadczenia innych. Tego nikt nam zakazać nie może. A stosowania suplementów? Okaże się! Nawet jeżeli komuś się w głowie nie mieści, że „można zakazać stosowania czegoś co jest zdrowe i pomaga”.
Niektórym we własnej skórze nie mieści ich własne ciało (Panowie – nie mylić!)
Statystyki dotyczące rosnącej liczby osób cierpiących na nadwagę i otyłość są niepokojące – więc chyba to nie do końca rozdmuchana bańka medialna. Przeciętna waga dorosłego „homo sapiens” powinna mieścić się w granicach 70-90 kg (w zależności od wzrostu). Okazuje się w ostatnich latach, że taką wagą mogą poszczycić się już kilkuletnie dzieci. Brrrrrrrrrrr….. Skąd zatem się to bierze. Reklama dźwignią handlu! W rzeczy samej!
Niewielu lekarzy, w tym szczególnie pediatrów, odradzi rodzicom podawania dzieciom mleka, Kubusia czy uwielbianych przez naszych milusińskich Danonków. Dzięki Bogu są jeszcze lekarze, którzy przestrzegają i stosują w swojej praktyce „przysiegę Hipokratesa”. Niestety jest ich znikoma ilość. Większość profilaktycznie na katar zapisuje antybiotyk, a na niewielką wysypkę – syrop antyalergiczny. I bądź tu zdrowy…. !!!
Pij wodę mineralną (minimum 2 litry dziennie) będziesz wielki i zdrowy!
Zwróć uwagę czy to woda źródlana czy mineralizowana. Zalecana ta druga.
No właśnie. Tak jak napisałem, i jak widać po Waszych wypowiedziach, ta łopata ma stanowczo dwa końce. Ale najbardziej mnie zafrapowało stwierdzenie, że: niektórym homo sapiens we własnej skórze nie mieści ich własne ciało. O co tu idzie? O wielki biust? Bo faceci nie mają go?
Odnośnie wypowiedzi Wojtka – także wydawało mi się, że nikt nie może ingerować w moje życie. Ale popatrzmy na fakty.
Od 1 września żarówki, które mają 100 W – ZABRONIONA sprzedaż i wycofanie ich z półek. Chodzi o oszczędność środowiska? O nasze portfele? Ależ skąd. Kolejna ściema w wykonaniu – tych rządzących. We wcześniej wspominanej „trójce” przez Pawła, specjaliści wypowiadali się o rzekomej oszczędności – której często brak, o ochronie środowiska – gdzie rtęć zawarta w „energooszczędnych” żarówkach jest już problemem w przypadku jej zużycia. Gdzie ją wyrzucić?
Chodzi o lobby, które zapewniło już sobie – wpływy na „oszczędnościach” za rachunki domowe. A kto za to płaci?
Kilka dni temu na Canal +, o 8 ,00 był emitowany film dokumentalny – dotyczący działań globalnych Firmy „Monsanto”, tej od modyfikacji roślin a dokładniej , modyfikacji nasion. Widać media jak”PR Trójka” , „Canal+” nie próżnują. A my ?
Macieju mam propozycję aby temat można poruszyć z całym Blogiem na Network Magazynie, Suportio. Dajmy możliwość wypowiedzenia się różnym osobą ( tym temat traktujący poważnie i z przymrużeniem oka ) a przede wszystkim zapoznania się z „teorią spiskową” lub dającą do własnych przemyśleń każdemu. Miłego weekendu dla wszystkich.
„Niektórym homo sapiens we własnej skórze nie mieści ich własne ciało”. O co tu idzie? O wielki biust? Bo faceci nie mają go?…………….
Chyba zbyt mocno w stół uderzyłam? 🙂
… doprawdy przewrotna Matka NATURA. Na temat braku wypukłości w obrębie klatki piersiowej u niektórych mężczyzn można by prowadzić spór. Niektórzy faceci są obdarzeni biustem dość pokaźnych rozmiarów (wystarczy przespacerować się w upalny dzień po plaży). Skąd ten nadmiar krągłości, zresztą nie tylko u mężczyzn. Żeby nie było, że tylko Panowie na tapecie. Ale nie o tym, nie o tym….
Otyłość coraz częściej dotyka również małe dzieci. Dziewczynki mają zaburzenia hormonalne, zaczynają miesiączkować już w wieku 7 lat. Poza tym coraz częściej, również u dzieci występują choroby takie jak cukrzyca, nadciśnienie czy miażdżyca z następstwami tychże włącznie.
Jesteśmy tym co jemy. Pożywienie miało być lekarstwem. W rzeczywistości jest odwrotnie. Skąd zatem się bierze gąbczasta struktura naszych ciał? W dużej mierze z naszego pożywienia. I o dziwo, osoby, które jedzą niewiele, również nienaturalnie tyją. Dlaczego?
Przypomina mi się w tym momencie fragment z „Medalionów” Zofii Nałkowskiej : „LUDZIE LUDZIOM ZGOTOWALI TEN LOS” (ścisle nawiązując do Codex Alimentarius).
Póki co mamy jeszcze możliwość dokonywania świadomych wyborów w wielu dziedzinach naszego życia. W wyborze tego, co znajdzie się na naszych talerzach, również (z wyjątkiem tych restauracyjnych).
Nie do końca jednak mamy tę możliwość jeśli chodzi o lekarstwa kupowane w aptece. Zwykły musujący wapń w tabletkach ( nieważne smakowy czy bez smaku) czy chociażby pastylki na gardło zawierają substancję słodzącą, bardzo niekorzystną i nieobojętną dla naszych organizmów. Ktoś jednak dopuścił zastosowanie tej substancji przy produkcji leków. KTO??? Zainteresowanych zapraszam do wymiany spostrzeżeń.
Tak, zgadzam się z tym, że jesteśmy tacy, co jemy. Sam mam sporą nadwagę, bo uwielbiam steki i mięso kocham. Ale czy na pewno decyduje o tym rodzaj pokarmu? Moja kochana żona mówi, że jem za późno.
A oto Macieju – jeżeli wydaje się nam czy jemy „zdrowo, za późno czy za dużo” Zapraszam do http://www.canalplus.pl/dokument-swiat-wedlug-monsanto_29994 i zapoznanie się z tematyką na Canal+ już 6 września.
Codex Alimentarius – w Polsce znany jako Kodeks Żywnościowy – to zbiór zasad które powinny nas chronić, a w rzeczywistości będą nas ograniczać począwszy od 2010 roku:
– cała żywność może być napromieniowana bez powiadomienia konsumenta (zob. zezwolenie FDA w USA na napromieniowanie)i może zawierać dodatki chemiczne oraz pestycydy, będąc nadal nazywana „żywnością ekologiczną”(zob. Zielona Księga w UE)
– wszystkie zwierzęta przeznaczone na mięso możliwe, że będą musiały zażywać antybiotyki i hormony wzrostu, łącznie z hodowanymi ekologicznie
– możliwe z czasem przydomowa uprawa własnych owoców i warzyw nie będzie możliwa bez zezwolenia (zobacz ustawa w USA nr HR 875 i SR 425)
-sprzedaż naturalnych witamin, suplementów mineralnych i ziół może być nielegalna, podobnie jak terapie naturalne stosujące te składniki (np.Kanada ustawa C-6 i C-51; UE dyrektywy dot. suplementów).
„Kodeks jest politycznym ekwiwalentem współczesnych dokumentacji toksykologicznych, ponieważ zatwierdza i promuje w międzynarodowym handlu żywnością wszystko łącznie z pestycydami, naświetlaniem, biotechnologią i syntetycznymi odpowiednikami substancji leczniczych i odżywczych preferując je od naturalnych substancji.”
Jeśli ludzie pozwolą rządowi zadecydować, jaką mogą jeść żywność i jakie zażywać leki, to wkrótce ich ciała będą cierpieć tak, jak ich dusze żyjące w tyranii – Thomas Jefferson
zainteresowanych po więcej zapraszam na stronę:
http://www.stopcodex.pl/
ja nie jestem w stanie przebrnąć, jest dużo informacji
10 części sensownie przetłumaczone – warto poznać wszystkie http://www.canalplus.pl/dokument-swiat-wedlug-monsanto_29994.
W części dziewiątej podany adres polskiej strony z końcówką .gov
Pamiętajmy, że nie chodzi o straszenie się tylko o wolny wybór ( picie wspomnianego piwa, czy zażywania suplementów – pod warunkiem że wiemy po co one są i do czego służą ) a od czasów Fenicjan zostały wynalezione pieniądze, by każdy za pracę został wynagrodzony – dlatego najbardziej uczciwy jest MLM.
Kurcze, nie posiadam Canal + w swoim pakiecie, więc nie zobaczę filmu. Podziwiam Was za poziom wiedzy w tym temacie. Czy w innych krajach Europy świadomość ludzi o tym jest duża, czy mała? Czy jakieś organizacje już interweniowały? Wiem, że na razie są zbierane podpisy, ale co dalej z nimi?
Przepraszam za błąd w poprzednim wpisie – on nie dotyczy Canal+ lecz te 10 części to http://www.youtube.com/watch?v=AxlJB5kzRZQ&eurl=http%3A%2F%2Fwww.stopcodex.pl%2Fpartnerzy%2F&feature=player_embedded
Myślę że tutaj Macieju znajdziemy szereg odpowiedzi na zadawane pytania. Również w części 9 i 10 są podane adresy różnych stron. W tym z końcówką adresu .gov
http://www.nutraingredients.com/Regulation/High-dose-supplements-fight-taken-to-EC-president
ciekawy artykuł choć po angielsku.
Przejdźmy zatem do konkretów: będą restrykcje w kwestii sprzedaży suplementów od 2010 roku czy nic się nie zmieni?
osobiście uważam, że jeżeli nie będzie reakcji przeciwnej takim działaniom to UE, WHO uznają to za przyzwolenie i będa wprowadzać takie restrykcje, posuwając się systematycznie do bardziej radykalnych „nakazów”.
świadomośc w naszym społeczeństwie jest w tym temacie niska ok 30 tys podpisóww 36 milionowym kraju, natomiast w w innych krajach zdecydowanie więcej. Petycje można podpisać tutaj – http://www.stopcodex.pl/petycje/
Jestem jak najbardziej za wolnością wyboru pożywienia, suplementów diety. Przekazujcie te informacje w swoim otoczeniu, niech ludzie sami poczytają i podejmą decyzję
No cóż w prawie Europejskim są już efekty http://www.stopcodex.pl/2009/02/czym-jest-kodeks-i-powiazanie-kodeksu-z-prawem-unii-europejskiej/
Dyskusja jakoś dziwnie utknęła. Dołączam link na który NA PEWNO warto zwrócić uwagę i zapoznać się z treściami które są zawarte na stronie
http://www.stopcodex.pl/wp-content/uploads/2009/03/skrot_informacji_anh_fsd_mpl_pl_beta.pdf
Zachęcam wszystkich zainteresowanych do przeanalizowania informacji zamieszczonych na stronie http://www.stopcodex.pl/2009/02/mity-glodu/. Pozdrawiam : )
Pragnę dołączyć do zatroskanych. Z tego, co mi wiadomo, o wprowadzeniu Codex Alimentarius zadecyduje Komisja Europejska a Parlament nie będzie miał tu nic do gadania. W/g Dr M. Ratha, to spuścizna IG Farben (BASF, Hoechst, BAYER) zadecyduje o przymusowym wprowadzeniu tej dyrektywy komisji w życie. Strasznie się z tym spieszą, zastanawiające to.
Zainteresowało mnie to stwierdzenie: „to spuścizna IG Farben (BASF, Hoechst, BAYER)”. Czy mógłbyś rozwinąć temat?
Cały temat rozwinął dr M. Rath w swoim wystąpieniu. Otóż po drugiej wojnie światowej i procesie Norymberskim wielu z tych, którzy byli tam osądzeni i skazani, po krótkim czasie wyszli z więzień i zajęli znów czołowe miejsca w zarządach wymienionych firm, które wcześniej sfinansowały działalność Hitlera i całej machiny wojennej. I ciekawą sprawą, że kierowali oni Traktatem Rzymskim będącym zalążkiem obecnych struktur UE. Oni również postanowili, że na stolicę przyszłego superpaństwa obiorą Brukselę, a nie Berlin, by nie było to zbyt podejrzane. Dzisiaj te firmy trzęsą całą Europą i tylko patrzeć, jak wywołają kolejną wojnę. Czemu nie mówi się otwarcie, że niedaleko KL Auschwitz-Birkenau powstały w czasie wojny olbrzymie zakłady chemiczne IG Auschwitz, których produkty były testowane na więźniach obozów koncentracyjnych? Jeden z ocalonych więźniów był niewolnikiem zmuszonym do ciężkiej pracy przy budowie tych zakładów, jest nim August Kowalczyk (znany polski aktor). Takich świadków jeszcze żyjących jest kilku. Do kartelu tych trzech firm dołączyła jeszcze znana firma GlaxoSmithKline. Po więcej szczegółów odsyłam do całego wystąpienia dr Ratha pod adresem: http://www.dailymotion.pl/video/x8njeo_dr-rath-kartel-farmaceutyczny_news
Tak, wiele firm niemieckich współpracowało z III Rzeszą, mnóstwo z nich zrobiło na wojnie fortunę, i masa z nich dobrze się na do dzisiaj. Kupując ich produkty i usługi nikt się nie zastanawia, ile mieści się w nich złych rzeczy z przeszłości. Ale to, że niebawem przyczynią się do wywołania nowej wojny, według mnie jest lekką przesadą. Pojechałeś troszkę mocno po bandzie Tomaszu : )
Czy obejrzałeś cały materiał Macieju, którego link podałem? Czy zapoznałeś się ze wszystkimi materiałami na ten temat, zamieszczanymi w światowej prasie? Myślę jednak, że zagrożenie jest olbrzymie. Nie chciałbym być złym prorokiem, ale jest to całkiem realne. My dyskutujemy na tematy MLM i tą tematyką się pasjonujemy, lecz obok nas dzieją się rzeczy, które nie śniły się filozofom. Przed wojną również nikt nie zdawał obie sprawy z zagrożenia, znakomita większość uważała, że pierwsza wojna była tak wielką tragedią, że nikt nie dopuści (Liga Narodów) do wybuchu II wojny i co? Wszyscy się urządzali, jak mogli, bawili się a zagrożenie wisiało w powietrzu i przyszedł ten dzień. I wszyscy byli zszokowani. Wielu odebrało sobie życie. Nie lekceważyłbym tego. Myślę, że warto i to wziąć pod uwagę.
Masz rację Tomaszu i dobrze mówisz. Ale musimy również brać pod uwagę fakt, że dzisiaj dziennikarze i media trąbią w propagandową tubę ile wlezie. Dla nich liczy się tania sensacja, krew, dziwne dziwy i spiskowe teorie dziejów. W ten sposób mają poczytność, dobrą cenę reklam i w dupie to, że w czytelnikach budują strach. Swoim natrętnym, tanim bełkotem wzmacniają u ludzi przekonanie do swoich fantazyjnych spostrzeżeń, na które najczęściej nie mają dowodów. Dlatego ja, owszem, czytam tego typu teksty i oglądam filmy, ale nie podniecam się nimi. Podchodzę do nich z wielkim dystansem. Już Orson Welles prawie 100 lat temu wywołał panikę w całym mieście New Jersey tylko jednym słuchowiskiem radiowym. Bądźmy czujni, ale bez paniki.