Pierwszy raz w historii mojego bloga publikuję materiał gościnny. Sprawcą zamieszania jest Jarosław Zych – prezes rdzennie polskiego network marketingu o nazwie Colway. To firma, która w historycznej, pierwszej edycji prestiżowego konkursu MLM BUSINESS AWARDS zgarnęła statuetkę w kategorii TOP FIRMA MLM 2014. Robię to z zadowoleniem i dumą, że tak wytrawny, posiadający na koncie nader nietuzinkowe wyniki w sprzedaży bezpośredniej specjalista, zgodził się zaistnieć na łamach mojego skromnego bloga, który przecież o jego fachu i zawodzie tematy bezpośrednio porusza. Jarosław to niezrównany mistrz i znawca sektora DS/MLM, od którego warto wiedzę chłonąć do znudzenia. Zatem zapraszam do lektury…
MLM (multi level marketing) jest to szczególny system dystrybucji dóbr powszechnego użytku. Zajmuje istotne miejsce na rynku sprzedaży bezpośredniej. Polega on na wykorzystywaniu relacji osobistych uczestników przedsięwzięcia z innymi ludźmi do kreowania obrotu handlowego towarami bądź usługami. Produkty dystrybuowane w tym systemie są zazwyczaj ponadstandardowe i niedostępne w innych kanałach zbytu…
Network marketing skraca drogę towaru do końcowego konsumenta poprzez wyeliminowanie łańcucha dostaw, sieci tradycyjnych placówek handlowych oraz hurtowni. System ten nie korzysta z medialnych kampanii reklamowych. Jest pod wieloma względami genialną koncepcją ekonomiczną, jako że uczestnicy tej gry są „sami sobie”. To oni tworzą również całą logistykę: transport, magazyny, reklamacje.
MLM jest samofinansujący się, nie generuje kosztów promocji, gdyż zorganizowany sprawnie i etycznie, zastępuje tę ostatnią bardzo skutecznym orędownictwem konsumenckim. Dystrybutor w MLM to zazwyczaj również konsument produktów – silnie do nich przekonany. Tym samym reklama dystrybuowanych artykułów w jego ustach jest sugestywna i skuteczniejsza od reklamy tradycyjnej. Network marketing to sprzedaż bezpośrednia – „z ręki do ręki”, ale bazująca zazwyczaj na dużej rotacji produktów, czyli wielokrotnych powrotach do końcowego konsumenta. Tym samym produkty rozprowadzane w tym systemie muszą być pożądane, niezawodzące, a same techniki ich sprzedaży wolne od manipulacji na tyle, by pozwalały budować długie i dobre relacje z klientem.
MLM a sprzedaż lawinowa
Podział tortu wpływów jest tu dość podobny do tego, jaki następuje w handlu tradycyjnym, czyli 10% – 25% dla wytwórców, a 75%-90% dla kreatorów popytu, z uwzględnieniem wszystkich kosztów tej kreacji. Różnica polega na tym, że w MLM wszystkie te pieniądze, jakie w handlu tradycyjnym opłacają reklamę, logistykę, koszty pracy ludzkiej i marże kolejnych pośredników – tutaj wkładane są w system finansowy, polegający z grubsza na tym, że premiuje on uczestników proporcjonalnie do obrotu (na który składa się zarówno sprzedaż na zewnątrz, jak i konsumpcja wewnątrz organizacji) handlowego kolejnych i kolejnych generacji nowych, przystępujących doń osób.
System ten przypomina wprawdzie piramidy finansowe, w praktyce jednak – poza coraz rzadszymi wyjątkami – współczesne MLM-y nie płacą już prowizji za „pozyskiwanie dusz” dokonujących wpłat, jakie stanowią zysk, lecz płacą prowizje będącą bezpośrednią funkcją obrotu handlowego. Nie są to więc piramidy, a w ogromnej większości firmy handlowe, funkcjonujące przez dziesięciolecia, podczas gdy piramida w tzw. schemacie Ponziego nie ma obecnie szansy przetrwać nawet pół roku. W XXI wieku firmy MLM są znacznie dalej od piramid finansowych, niż instytucje finansowe poczynając od Amber Gold, a kończąc na imperium B. Madoffa. W opinii wielu ekspertów są nieporównywalnie dalej nawet od… ZUS-u, nie mówiąc już o licznych korporacjach o wiekowych tradycjach.
Techniki socjomanipulacyjne
MLM, czyli po polsku wielopoziomowy marketing sieciowy – ma w Polsce dość różne konotacje wśród fachowców i podobnie zróżnicowane opinie o nim w społeczeństwie. Należy wszak podkreślić, iż z ekonomicznego punktu widzenia jest to niezwykle ciekawa i nader skuteczna formuła kreowania popytu handlowego. Z kolei z punktu widzenia uczestników tych przedsięwzięć – organizacji dystrybucyjno-konsumenckich – jest to ogromna szansa dla wielu osób na aktywizację zawodową. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nie ma obecnie w naszych realiach drugiej takiej możliwości, w której bez kapitału potrzebnego do rozpoczęcia własnej działalności gospodarczej, bez specjalistycznego wykształcenia, szczególnych talentów czy koneksji – praktycznie każdy konsekwentnie zaangażowany zarobi w sposób uczciwy pieniądze pozwalające znacznie podreperować domowy budżet. Marketing sieciowy przynosi też wiele przykładów prawdziwych karier, które zrobiły osoby, jakim z rozmaitych powodów nie udało się to wcześniej w innych dziedzinach życia zawodowego.
Dlaczego zatem tak interesująca, powszechnie dostępna i niskoinwestycyjna forma zarobkowania budzi jednak tak liczne kontrowersje? Powodów tego należy szukać w początkach marketingu sieciowego nad Wisłą, w latach 90-tych poprzedniego stulecia, kiedy amerykańskie networki rozbudzały ogromne nadzieje rodaków na fortuny, mające płynąć z przychodu pasywnego, dzięki pracy i konsumpcji innych. Jako, że liderzy tych organizacji trafili początkowo na całkowicie bezkrytyczną recepcję ich działań rekrutacyjnych i motywacyjnych, więc poczynali sobie równie beztrosko, czerpiąc obficie z technik socjomanipulacyjnych, które można było sprowadzić do sloganu: „nikt Ci tyle nie da, ile my Ci obiecamy…”
Setki tysięcy rodaków nabywało tzw. pakiety startowe, które były dla ogromnej ich większości zakupem nieprzydatnym, gdyż jak się rychło okazywało, nie mieli oni ani żyłki handlowej, ani charakteru do mozolnej, konsekwentnej rekrutacji w MLM, której nader często towarzyszy odmowa. Większość nie miała wiedzy o tym, iż „startery” te mogą zwrócić. Często nie mieli nawet śmiałości, by to zrobić. Amerykańskie firmy MLM uprawiały nadto biznes handlu tzw. „narzędziami pomocy”, czyli nieadekwatnie drogimi materiałami edukacyjnymi, bądź szkoleniami z dziedziny rozwoju osobistego. Sesje te kładły nacisk na przywiązanie adeptów do organizacji dystrybucyjnej, na motywowanie ich do sprzedawania i rekrutowania osób następnych, bez względu na zdolności do tego i bez względu na osiągane wyniki. Siłą rzeczy firmy marketingu sieciowego jawić się zaczęły ludziom o krytycznym spojrzeniu organizacjami podobnymi do struktur piramid finansowych (różnica pomiędzy wpłatą do piramidy, a wydatkiem na „starter” jest nader trudno uchwytna) albo ewidentnymi sektami ekonomicznymi.
Należy uczciwie powiedzieć, że organizacje MLM i owszem przypominają czasami piramidy finansowe. Głównie te firmy, w których wykup pakietu startowego stanowi warunek akcesu, przedstawiany tam, jako konieczna rzekomo „inwestycja w siebie” na starcie. W istocie organizatorom chodzi przede wszystkim o to, by zarobić również, a może nawet głównie na tych, co odpadają. A tych jest – jak w każdej zresztą samodzielnej działalności biznesowej – znaczna większość.
Sekciarski hermetyzm
Organizacje MLM przypominają również niekiedy sekty ekonomiczne, w których uczestników nie szkoli się z kompetencji handlowych, a raczej indoktrynuje w wierności marce, czy systemowi. Hermetyczne, nie dopuszczające krytyki zewnętrznej, ani wewnętrznej. Dogmatyczne. Należy jednak powiedzieć również, że jest to coraz rzadszy obraz organizacji network marketing i model coraz bardziej odchodzący w mrok historii. Obecnie na rynku polskim działa co najwyżej kilka już tylko organizacji MLM, w których obserwować można wyraźnie opisane patologie.
Marketing sieciowy nie musi bowiem mieć żadnych cech piramidy finansowej. Wystarczy, że organizatorzy dystrybucji zrezygnują z emisji pakietów startowych lub choć uczynią je wartymi obiektywnie ich ceny. Nie musi być on również sektą ekonomiczną. Wystarczy, iż organizatorzy postawią na szkolenia z kompetencji, z narzędzi sprzedażowych, komunikacyjnych i innych uniwersalnych, nie zaś indoktrynujących techniki rozwoju osobistego. MLM można jak najbardziej robić skutecznie w konwencji nie jakiegoś podejrzanego bractwa, lecz firmy handlowej. Takiej, jak każda inna. Network marketing może być uczciwszy w relacjach z uczestnikami, niż korporacja. I coraz częściej taki jest! Może być swoim dystrybutorom-konsumentom niezwykle przyjazny. Może być liberalny i transparentny, aż do przezroczystości. Może być całkowitą antytezą jego amerykańskiego archetypu z lat 1980-1995.
Blichtr i hipokryzja amerykańskich MLM-ów
Jak pokazują ostatnie lata rozwoju tej branży w Polsce – nasze społeczeństwo otrząsnęło się już z traumy pierwszych, nader niefortunnych doświadczeń z tą formacją ekonomiczną. Dostrzeżone zostały rodzime firmy marketingu sieciowego, które powstały na początku nowego stulecia nad Wisłą i znakomicie sobie od wielu już lat radzą. Takie, które nie obiecują na spotkaniach informacyjno-rekrutacyjnych mrzonek, nie opowiadają o „gospodyni z Kentucky, która tylko piła i polecała, piła i polecała – i milionerką została…” Te przedsiębiorstwa dystrybucyjne oparły swój byt ekonomiczny i konieczną marketingowi sieciowemu unikalność produktów o polskie wynalazki z różnych dziedzin, o rodzimy kapitał. Wykształciły rdzenne wartości, własną kulturę organizacyjną. Nie ma w nich w ogóle „starterów”, odrzuciły blichtr i hipokryzję amerykańskich MLM-ów sprzed ćwierć wieku. Nie kłamią, nie przypominają w niczym sekt ekonomicznych, uczą technik sprzedaży, uniwersalnych kompetencji, przydatnych w wielu dziedzinach życia, a nie ślepej wiary w jedyną słuszność systemu. Dały niespodziewaną szansę przede wszystkim kobietom będącym w wieku, w którym o ofertę dobrze płatnej pracy jest bardzo ciężko. We współpracy z tymi firmami tysiące dystrybutorów z powodzeniem łata swoje domowe budżety, ale nie jest tajemnicą, że menedżerowie tych organizacji zarabiają powyżej średniej krajowej, a ich liderzy pobierają prowizje kilkudziesięciotysięczne.
To właśnie te organizacje odbudowują zaufanie klientów i potencjalnych współpracowników do firm spod znaku MLM. Formacji gospodarczej, która ma w Polsce wielką przyszłość, jeżeli realizują ją liderzy uczciwi, planujący swój biznes na długie lata i rozumiejący prawidłowość, iż najważniejsi w biznesie MLM są jego uczestnicy, że najważniejsze jest ich dobre samopoczucie i godne zarobki.
Autor tekstu jest współzałożycielem Colway Sp.J. (www.colway.net.pl) – rdzennie polskiej organizacji dystrybucyjnej – obecnie czołowego, rodzimego networku, uznanego za TOP Firmę 2014 roku w prestiżowym konkursie MLM BUSINESS AWARDS. To lider biznesu, który w tej branży zarobił fortunę. Udziałowiec także innych firm, funkcjonujących w handlu tradycyjnym. W latach 90-tych Area Distributor w sieci Rainbow, wcześniej rekordzista świata w sprzedaży osobistej w tamtej organizacji, jeszcze wcześniej żywa legenda środowiska polskich akwizytorów. Rasowy sprzedawca. Autor wielu programów i skryptów szkoleniowych. Twórca narzędzi menedżerskich i sprzedażowych. Trener, motywator, znakomity mówca. Na jego dwugodzinny wykład na temat sztuki sprzedaży na Youtube, internauci zalogowali się na wszystkich odsłonach, gdzie go zawieszono (np. http://www.youtube.com/watch?v=mqIZ1GOmqec lub http://www.youtube.com/watch?v=VvZofM9f-cM) w sumie ponad 70 tys. razy, co stanowi swoisty rekord… Od 15 lat zabiega o poprawę wizerunku branży sprzedaży bezpośredniej, a zwłaszcza MLM. Wyraz swoim poglądom na ten temat dał w wywiadzie dla „Network Magazynu”: http://www.youtube.com/watch?v=1A_V-dQnMCs
Wiosną 2015 roku Jarosław Zych – wraz z grupą przyjaciół-założycieli spółki akcyjnej Colway International – uruchamia swój Nowy Projekt Biznesowy, którym będzie marketing wielopoziomowy, zaczynający się tym razem w Polsce, czyli odwracający odwieczne wektory ekspansji w tej branży. Start-up tego przedsięwzięcia jest planowany na 26 kwietnia 2015 roku podczas zorganizowanej z ogromnym rozmachem imprezie w Hali Sportowej w Gdyni. Inauguracja globalnego biznesu sieciowego, który mając na uwadze dotychczasowe, lokalne sukcesy Colway i jego zarządców, rokuje znakomicie – z pewnością ściągnie do Gdyni tysiące osób z sektora MLM i sprzedaży bezpośredniej nie tylko z Polski. Bo wszyscy liczą na to, co po wielokroć w tej branży się już zdarzyło. Na to, że będąc pierwszymi, to oni znajdą się na wierzchołkach struktur konsumenckich, jakie oplotą w przyszłości świat. A to oznaczać może fortunę. W tych krajach, w których brała początek większość globalnych firm MLM, żyje obecnie kilkanaście tysięcy milionerów, których majątki powstały właśnie dzięki wpisaniu się do tych przedsięwzięć na samym ich początku. Po raz pierwszy taka szansa pojawia się w Polsce. Na ile jest realna ? To się okaże. „Wpisowe” wydaje się relatywnie niewielkie i polega na zakupie naprawdę niezłych produktów prozdrowotnych lub kosmetycznych za kilkaset złotych, a i to nie od razu i przede wszystkim z prawem ich zwrotu, jeśliby nabywca się rozmyślił. Jak można spróbować szczęścia na takiej loterii życia? Trzeba znaleźć jako „wprowadzającego” kogoś, kto jest już uczestnikiem sieci Colway w Polsce. Nie powinno to być trudne.
PS. 31 stycznia br. podczas edukacyjnego wydarzenia EFBA 2015 tuż po historycznym rozdaniu nagród w prestiżowym konkursie MLM BUSINESS AWARDS 2014 udało mi się na gorąco porozmawiać z Jarosławem Zychem do kamery. Wywiad można zobaczyć na portalu „Network Magazynu” w publikacji „Rozmowy Kontrolowane. Colway International część 1”.
Obserwuję w sieci wszystkie filmy edukacyjne z udziałem prezesa Zycha. To prawdziwa skarbnica wiedzy nie tylko o MLMie ale o sprzedaży w ogóle. Polecam.
Artykul dobry merytorycznie ale brakuje mi czegos waznego. Jak naprawic wizerunek tego biznesu w Polsce? To, ze jest taka sytuacja to wszyscy wiemy, ale co z tym zrobic?
Naprawdę dobry artykuł chociaż napisany zbyt mądrym językiem który moim zdaniem nie dotrze do osób które nie maja zielonego pojęcia o MLM.
Natomiast pamiętam czasy kiedy Rainbow „szalał” na polskim rynku i niestety ” amerykańskie ” sztuczki sprzedaży ( nie zawsze etyczne bo opierające się na manipulacji ) nie pomogły we wzmocnieniu wizerunku sprzedaży bezpośredniej 🙁
Dlatego jeśli autor był Top Liderem w Rainbow to na pewno jest dobrym fachowcem od sprzedaży ( bo nie łatwo sprzedać odkurzacz za tak bajońską kwotę 😉 ) ale pisanie przez Niego o etyce MLMu traktuję trochę jak pisanie o zagadnieniach ekonomii opartej na etyce i liberalizmie przez postkomunistę ( przepraszam za to niezbyt eleganckie porównanie ale własnie takie mi przyszło do głowy 😉 ) .
Nikt nigdzie nie mówi o rozboju jaki w Polsce robili sprzedawcy z Zeptera. Moim podnieconym rodzicom sprzedali w 1999 roku zestaw kilku garnków za kilka tysięcy złotych. JAk się okazało że nie mają kasy żeby za nie zapłacić to chcieli je zwrócić po 3 dniach. Mieli na to 10 dni. Sprzedawca odmówił zwrotu. Gdybym wtedy miał taką wiedzę jak dzisiaj z miejsca sprawa bylaby na biurku rzecznika konsumentów. Wtedy ludzie nie mieli świadomości o takich rzeczach i sprzedawcy to wykorzystywali.
Panie Jacku ale sprzedarz jest manipulacja.
Teksty Pana Jarosława jak zawsze budzą podziw i szacunek. Według mnie jest to jeden z najlepszych sprzedawców w Polsce, który swoją wiedzę potrafi w przejrzysty i czytelny sposób przedstawić osobom niespokrewnionym z branżą MLM jak i tym, którzy kochają ten biznes bez opamiętania. 🙂
Moim nieskromnym zdaniem czasy idą ku lepszemu. Coraz mniej spotyka się ludzi, którzy wokół rozpowiadają, że istnieje biznes w którym przy niewielkim nakładzie „pracy” (nie pieniędzy) jesteśmy wstanie wyciągnąć na prawdę duże pieniądze.. 🙂
Oby tak dalej, bo ta branża to przyszłość narodu i szansa dla wielu ludzi!
No to trzeba się wysilić, coś robić w tym kierunku żeby poznać MLM, a nie pisać , bo tego ludzie nie zrozumieją(pan Tyrański, co to za wymówka??)), dla chcącego nic trudnego.Co nie zrozumieją, jakoś wszystko rozumiem i uważam że pan Zych pisze bardzo dobre artykuły i to są artykuły na szkoły menadżerów..niektórzy to powinni się z tego uczyć i to dużo, a tak notabene to mi się podoba jak pan Zych działa.Dla mnie to jest działanie a nie tam takie udawanie robienia MLM i się cieszę że jest taki projekt Colway International , wogóle powinno się cieszyć z polskich firm….
Tyle jest negatywnych teorii na temat marketingu sieciowego, że w głowie się nie mieści. Moim zdaniem jest to najbardziej etyczna forma budowania dochodu w oparciu o relacje. To co najczęściej zawodzi w tym wszystkim to czynnik ludzki. Biznes jest etyczny, to ludzie mogą działać nieetycznie i psuć wizerunek branży. Blogi z taką wartością jak Twój robi bardzo dobra robotę uświadamiając społeczność jak jest naprawdę.
Dzięki i pozdrawiam 🙂