W czerwcu br. miałem przyjemność udzielić wywiadu o systemie sprzedaży bezpośredniej i marketingu sieciowego, który jest zwiastunem nowego, szerszego cyklu wideo, realizowanego przez polską, network marketingową firmę Souvre Internationale. Wszystko działo się w Inowrocławiu, a że jest to miejsce corocznego Biegu Souvre, w ramach mojej prywatnej akcji ratowania formy (być może nawet życia) postanowiłem wziąć udział w tej pysznej, pro-zdrowotnej zabawie. Dobiegłem. Doszedłem znaczy…
Firma Souvre działa w social mediach sprawnie, gołym okiem widać, że młodzież zajmująca się promowaniem tej marki i jej wizerunku w internecie rozumie temat a ponadto, w związku z tym, potrafi inicjować i aranżować ciekawe wydarzenia oraz materiały, które wspomagają ten nie łatwy przecież element rozwoju biznesu. Pomysł na cykl wideo o nazwie SOUVREINFO spodobał mi się od pierwszego wejrzenia, więc bez żadnych dąsów zgodziłem się wystąpić w pierwszym odcinku. Pytano mnie o historię marketingu społecznościowego, trendy zwiastujące zmiany w branży, genezę stereotypów, potęgę internetu czy network marketing a nowe technologie. A wyszło tak:
Po wywiadzie wziąłem udział w II BIEGU SOUVRE. Udział w nim okazał się dla mnie nie lada wyzwaniem. Co prawda trochę ostatnio trenuję bo muszę schudnąć, ale – na Boga – nie w takich warunkach. Żar lał się z nieba niczym na pustyni w Arizonie i już po dwóch kilometrach miałem ochotę, zamiast biec dalej, skręcić lekko w lewo i wskoczyć do znajdującego się przy trasie stawu. Ale jak na rycerza wojownika przystało zacisnąłem zęby i doczołgałem się do mety. Wynik – choć dużo słabszy niż osiągane na treningach w ludzkich warunkach pogodowych, pozwolił mi załapać się na pamiątkowy medal.
Jestem z siebie dumny. Przecież jeszcze pod koniec 2017 roku ważyłem 120 kg i kiedy brałem swoje kobiety na spacer (raczej one wyciągały sprzed laptopa mnie) to nie mogłem dorównać im kroku, a po 300 metrach musiałem usiąść na chodniku i odpocząć, bo serce chciało opuścić tłustą konstrukcję. Teraz dynamiczny marszobieg tudzież ostra jazda bez trzymanki na rowerze 15-20 km nie sprawiają mi żadnego problemu. Zero zadyszki. Jestem z siebie dumny po prostu. A mama, która często powtarzała „move your ass synek” pewnie jeszcze bardziej…
Marketing społecznościowy, marketing referencyjny, marketing afiliacyjny, marketing sieciowy, network marketing… Nazwa nie ma znaczenia. Oby tylko ludzie nie kłamali, że nie robią MLM bo ani nie ma się czego wstydzić ani lepiej nie kłamać…
Gratuluję samozaparcia. Też biegłem na tej imprezie więc wiem jak bylo trudno. W taki gorąc nie powinno się biegać.