Tak śpiewał Kazik na płycie KULTU w 1994 roku. Dzisiaj więc będzie o polskim biznesie fonograficznym, bo mnie normalnie szlag zaraz trafi tu na miejscu. Od razu zaznaczyć muszę, że Kazimierz Bronisław po dziadku Staszewski jest dla mnie…
Od razu zaznaczyć muszę, że Kazimierz Bronisław po dziadku Staszewski jest dla mnie najbardziej wartościowym artystą literacko-muzycznym w Polsce. A udowadnia mi to od wielu lat. Do dzisiaj nikt nie dorównał mu w tej kwestii do pięt. Takie jest moje zdanie. Kocham muzykę, całe moje życie jest nią oplecione, a najważniejszymi w tej sztuce elementami są dla mnie teksty i sposób ich aranżacji do konkretnego stylu instrumentalno-kompozytorskiego, co składa się na daną kapelę. I tutaj KULT nie ma sobie równych. Z resztą, Kazik w tym akurat zespole stanowi chyba ze 70% składowych całego sukcesu, bo w innych kapelach tudzież solo również wypada wyśmienicie. Co tu gadać. Jest taka piosenka KULTU pt.: „6 lat później.” Kiedy poznałem moją małżonkę obecną, to przy niej nam się najlepiej przytulało. Polecam wszystkim (jeszcze) zakochanym: 6 LAT PÓŹNIEJ.
W swojej kolekcji mam wszystko, co ten facet zrobił. Kocham go. Gdybym była kobietą, to właśnie z Kazikiem. Ale dzisiaj kur… pieszczot nie będzie. Dzisiaj przez twórczość Staszewskiego, żeśmy się z żoną pokłócili. A bom już wszedł w pielesze domowe wściekły i nadęty, jak ruskie tamburyno. Miesiąc temu zakupiłem nową płytę Kultu („Hurra!!!”) w Sosnowieckim Empiku. Muzyka przednia. Od wielu lat KULT nie nagrał takiego albumu. Ale płytę nabyłem uszkodzoną. Wizualnie wszystko jest w porządku, lecz w trakcie odsłuchiwania jeden utwór zacina się w kilku miejscach normalnie, jakby ktoś co rusz szturchał igłę w patefonie marki „Bambino”. Nic to pomyślałem. Kapela zasługuje na to, żeby kupić, jak będzie czas, drugi egzemplarz.
Dzisiaj byłem w Empik Warszawa Złote Tarasy. Nabyłem drugą sztukę ww. produktu, plus nowinka – „Karinga. KULT hurra! Suplement.” Z uśmiechem od ucha do ucha zapakowałem się w samochód i jazda na Sosnowiec. Odsłuch zacznę od nowej pozycji pomyślałem, bo ciekaw jestem co ów tam to cóś jest. Przy siódmym utworze płytę cholera trafia. Zacina jak byk. Włożyłem więc w CD mój już duplikat „Hurra!!!” do prześwietlenia. To samo. Dokładnie, jak w tej płycie, którą mam w domu. I żeby ktoś z razu nie palnął, że radio mi nawala. Wszystkie inne płyty chodzą w nim wyśmienicie. Mało tego, na bardzo dobrej klasy sprzęcie, który mam w moim domu, czyli w mojej twierdzy, wszystkie trzy nowe płyty KULTU zacina, jak byk.
Na sprawach technicznych publikowania nagrań muzycznych się nie znam się. Nie wiem, czy cały nakład ma uszkodzone płyty, czy po prostu Maciej Marek z dziadka Maciejewski ma takiego cholernego pecha. Jeśli pierwsze, to biznesmen wydafca jest… hm…
Nie wiem. Czytałem przed chwilą wiele recenzji tej płyty i nie znalazłem fana, który o tem wspomina. Empik raczej nie mógł zawinić, bo płyty są foliowane. Jeśli zaś drugie i mam pechozol, to dlaczego tak się nie stało, kiedy kupowałem córce Michaela Jacksona?