Temat kryptowalut nie schodził przez cały miniony rok z pierwszych stron gazet. Najpierw intergalaktyczny wystrzał w kosmos ceny bitcoina, potem spadki i schizofreniczne ostrzeżenia zafrapowanych dozą konkurencyjnej obawy instytucji (KNF i NBP). Teraz w internetach wrze jak w garze z gotującym się dziegciem, bo banki wypowiadają umowy ludziom i podmiotom, które dokonują transakcji z wykorzystaniem cyfrowych walut, a z zamieszania cały czas korzystają chciwi hochsztaplerzy inicjując piramidy finansowe, w których produkt udają – jakby nie było – pieniądze…
Co prawda prokuratura i UOKiK prowadzą dochodzenia i postępowania w przypadku kilku takich najważniejszych tworów, ale ile czasu zajmie im wydanie jakichkolwiek decyzji, możemy się tylko domyślać. Polscy urzędnicy i politycy nie przywykli przejmować się kwestią szeroko rozumianego czasu bez względu na fakt, jaka opcja polityczna jest akurat przy korycie. Nie interesuje ich to, że w przypadku piramid finansowych to właśnie czas, czyli szybkie reakcje, mają znaczenie priorytetowe. Ale można to zrozumieć, wszak ich wypłaty nie są uzależnione od prędkości.
Z medialnego punktu widzenia, dla obserwatorów tego zagadnienia, bardzo ciekawa zrobiła się polsko-polska wojenka pomiędzy instytucjami, które poczuły oddech kryptowalut na karku i obawiają się konkurencji, a młodymi wilkami i szybkimi strzelbami, które na cyfrowej walucie zarabiają. Ci pierwsi połączyli siły – Narodowy Bank Polski i Komisja Nadzoru Finansowego – i zainicjowali akcję ostrzegawczą przeciwko inwestowaniu w kryptowaluty – „Uważaj na kryptowaluty”. Samo informowanie o zagrożeniach z tym związanych i ryzykiem poniesienia strat jest moim zdaniem w porządku. Tym bardziej, że w ferworze walki lub nawet niektórzy z pobudek typowo pazernych nie robią tego w ogóle. Ale wrzucenie wszystkich kryptowalut do jednego wora, wstrząśnięcie nim i bieganie po mieście z hasłem UWAGA! – to już lekka przesada. Bo niby co taki bitcoin czy etherum ma wspólnego z dascoinem tudzież futurocoinem? Tyle co ogórki z dżemem czyli nic. Miłośnicy zarabiania na kryptowalutach szybko się rozsierdzili i zgodnie ze starą taktyką wojenną przystąpili do kontrnatarcia. Wszak najlepszą obroną jest przecież atak. Zorganizowali akcję „Uważaj na waluty – państwowe”.
Żeby było jasne. Nic nie mam przeciwko samym kryptowalutom, co często podkreślam. Ziębią mnie one tak samo jak łyk dobrze schłodzonej Coli w upalny dzień. Są taką samą inwestycją jak obrazy, złoto, diamenty czy grunty. Oczywiście do czasu, kiedy ktoś nie spróbuje oblec kryptowalut w plan marketingowy, bo wtedy wypłacane prowizje pochodzą wyłącznie z wpłat innych uczestników takiego systemu, a to już jest niezgodna z prawem piramida finansowa. No i jasne jest to, że nawet jeśli wszystko działa zgodnie z prawem to człowiek musi wiedzieć, zdawać sobie sprawę z ryzyka, jakie występuję i orientuje się, że może zyskać albo stracić. Wtedy nie widzę w kryptowalutach nic złego. Są ludzie, którzy uczciwie zarabiają na tym bardzo fajne pieniądze i publiczne linczowanie ich za to jakimiś akcjami medialnymi dlatego, bo z drugiej strony medalu jacyś hochsztaplerzy budują na tym niezgodne z prawem piramidy jest, co najmniej, bezpodstawne. O ile nie głupie. Sytuacja zrobiła się bardzo podobna do stygmatów, jakie przyszyto onegdaj systemowi MLM. Tutaj niestety również, z powodu braku elementarnej wiedzy, wielu wrzuca network marketing do jednego wora z piramidami finansowymi. Z drugiej strony z piramidami finansowymi trzeba walczyć i to brutalnie, bo jeśli nikt nie będzie z tym robił porządku, to problem urośnie. Trzeba rzetelnie informować, edukować i przeciwdziałać.
W tym miejscu muszę pochwalić i podziękować trzem instytucjom, bezpośrednio zajmującym się tematyką inwestowania i kryptowalut – Fundacja Trading Jam Session, FX Parkiet oraz Polskie Stowarzyszenie Bitcoin. Te trzy projekty robią świetną robotę obserwując i poniekąd, na swój sposób, kontrolując rynek pod tym kątem. Naprawdę trzymają rękę na pulsie. W 2017 roku na ich zaproszenie zrobiłem dwa wykłady na temat zagrożeń związanych z organizowaniem, wejściem i werbowaniem do piramid finansowych opartych na kryptowalutach. Co ważne, pokazałem w nich jak sprzedaż lawinową szybko i łatwo rozpoznać. Niech służą, edukują i pobudzają do używania mózgownicy.
Kryptopiramidy. Zakała internetu i mafia polskiej gospodarki:
Redaktor Maciejewski dla Fundacji Trading Jam Session:
O to, co najważniejszego wydarzyło się w temacie kryptowalut w 2017 roku, zapytałem kilka dni temu Jacka Walewskiego, sekretarza Polskiego Stowarzyszenia Bitcoin. Jego komentarz: – Myślę, że ubiegły rok był dla kryptowalut przełomowy. Bitcoin został uznany za pełnoprawny środek płatniczy w Japonii, co znacznie uwiarygodniło go w oczach wielu ludzi. Podobnie z główną kryptowalutą eksperymentuje choćby Szwajcaria, której dwa miasta także dały możliwość płacenia podatków i usług komunalnych w walucie cyfrowej. Pamiętajmy jednak, że bitcoin to czubek góry lodowej. Na niemal całym świecie powstała w ciągu ostatnich kilku miesięcy rekordowa liczba projektów opartych na technologii blockchain, których założeniem jest rewolucjonizowanie danych obszarów naszego życia. Uważam, że w roku 2018 powstaną pierwsze narodowe kryptowaluty – w planach mają je np. Wenezuela czy Rosja, a powstanie FEDCoina w dalszej przyszłości nie wykluczają władze USA.
Tym bardziej akcja edukująca Polaków w sprawie walut cyfrowych była i jest potrzebna. Dziś na giełdach kryptowalutowych gra zbyt wiele osób, które mają bardzo małą wiedzę na temat tej technologii, przez co są narażone na utratę swoich środków. Nie trzymają np. walut na portfelach lecz na giełdach, co w przypadku upadku danej platformy grozi stratami finansowymi. Niestety akcja NBP i KNF jest niedopracowana i bardziej straszy niż edukuje obywateli. Jako Polskie Stowarzyszenie Bitcoin prosiliśmy obie instytucje o umożliwienie nam współredagowania tych materiałów. Niestety nasz apel pozostał bez odzewu.
Jeszcze sprawa zrywania umów przez banki za obracanie kryptowalutami. Jeśli bank ma podejrzenia w kwestii łamania prawa przy użyciu walut cyfrowych w stosunku do danej osoby czy firmy, zamykanie konta jest uzasadnione. W przeciwnym razie dany bank działa sam na swoją szkodę. Niepotrzebnie traci klientów i zyskuje czarny PR w oczach użytkowników walut cyfrowych, których liczba – zwłaszcza w ostatnim okresie –dynamicznie rośnie.
Na rynku walut cyfrowych – jak na każdym innym – dochodzi do zachowań nieetycznych, które należy piętnować. Proszę jednak pamiętać, że w samej technologii blockchain nie ma nic złego, a wręcz przeciwnie – to technologia, która rewolucjonizuje wiele obszarów naszego życia. W kwestii piramid finansowych na tym rynku proszę zauważyć, że projekty, które już zostały za nie uznane, tak naprawdę nie były oparte na technologii blockchain, a tylko udawały kryptowaluty i wykorzystywały ich popularność do zbierania środków od mniej świadomych osób. Pewnym zwyczajem na naszym rynku jest publikowanie przed sprzedażą tokenów czy walut cyfrowych tzw. WhiteList, RoadMap oraz prezentowanie zespołu tworzącego dany projekt. Brak tych dokumentów powinien być dla każdego inwestora pierwszym ostrzeżeniem. Stąd też nasze akcje prewencyjne. Przede wszystkim przy naszej współpracy powstało kilka interpelacji poselskich dotyczących podejrzanych projektów. Informowaliśmy także o tego typu zjawiskach poprzez nasze listy otwarte skierowane do społeczności i mediów. Przy niemal każdym pojawieniu się w mediach nasi przedstawiciele tłumaczą, na czym polega technologia blockchain. Zagrożenie piramidami finansowymi zostanie zniwelowane do minimum, gdy ludzie będą świadomi tego, czym są kryptowaluty. Przed nami jest jednak wiele pracy. Skoro sam premier Morawiecki w wywiadzie udzielanym w Davos zestawił w jednym zdaniu obok siebie kryptowaluty i Amber Gold to widać, że pracy edukacyjnej przed nami jeszcze sporo – stwierdził Jacek Walewski.
Kilka dni temu na FB ktoś mnie zapytał – „dlaczego ludzie dają się nabierać i jak tępe barany, pomimo tylu publikacji, wciąż wchodzą w piramidy?” Problem jest złożony. Pytanie bardziej do dobrego psychiatry niż do dziennikarza. Każdym mogą kierować inne pobudki. Ale ogólnie ja to nazwałem syndromem owczego pędu połączonego z pazernością okraszoną wzmożonym deficytem intelektualnym. Więc przede wszystkim w grę wchodzi tutaj nieznajomość obowiązującego prawa, a co się z tym wiąże ewentualnych konsekwencji, zwykła ludzka chciwość, lenistwo, ubóstwo, a nawet wrodzone ewentualnie nabyte, specyficzne cechy charakteru, powodujące nieodpartą chęć natrętnego inicjowania hochsztaplerki. Oj znam Ci ja i takich delikwentów. Niektórych obserwuję i opisuję już od 15 lat.
Aby zlikwidować, ewentualnie skorygować do minimum problem piramid finansowych w Polsce, musi się znaleźć człowiek z wielkimi jajami, który jasno i stanowczo oddzieli ziarna od plew. Wstanie i powie – „to jest białe, a to jest czarne”. I nie ma żadnych odcieni pomiędzy. W tej kwestii tym bardziej nie rozumiem postawy i podejścia do tematu kryptowalut zjednoczonej ekipy NBP i KNF. A szczególnie błędne moim zdaniem te instytucje stosują sformułowania semantyczne w kwestii czym kryptowaluty są. Bo na pewno nie są produktem. OK, mogę się zgodzić, że nie są prawnym środkiem płatniczym, ale środkiem płatniczym, czyli walutą, pieniądzem elektronicznym czy cyfrowym, są bankowo. Dlatego zawsze, kiedy ktoś będzie próbował robić na nich MLM, wypłacane ludziom prowizje będą pochodziły wyłącznie z wpłat innych uczestników takiego systemu. A to z kolei narusza art. 17c ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. I mamy tutaj niezły pasztet. Semantyczny paradoks. Bo jeśli urzędy i instytucje, które z racji samej natury zostały powołane do walki z piramidami finansowymi, przypisują kryptowalutom jakiekolwiek cechy produktu, same strzelają sobie w kolano. Amen.
Dla mnie takie stanowisko to czarna magia. Zwłaszcza, kiedy rozpatrujemy problem z punktu widzenia konstrukcji technicznej piramid finansowych w zestawieniu z kontekstem obowiązującego prawa. NBP i KNF w swojej wspólnej akcji używają sformułowań typu „Waluta wirtualna to nie pieniądz” i „Kryptowaluty to nie waluty”. W ostrzeżeniu publicznym opublikowanym przez te instytucje czytamy, że kryptowaluty nie są prawnymi środkami płatniczymi, a w korespondencji ze mną stwierdzają, że są „uznawane przez osoby fizyczne i prawne za środek płatniczy, który może być przenoszony, przechowywany albo podlegać handlowi elektronicznemu”. To wygląda jakby sami nie wiedzieli czym są kryptowaluty. Albo środek płatniczy albo nie. Może nie prawny środek płatniczy ale środek płatniczy, bo jednak w niektórych miejscach można za jego pomocą nabywać towary i usługi lub wymieniać na inne pieniądze. Jeśli środek płatniczy to nie produkt ani nie usługa. Jeśli NBP i KNF wychodzą z takiego założenia, że ani pieniądz ani waluta, to czy każdy hochsztapler może teraz paradoksalnie swoje kryptowaluty nazwać produktem lub usługą i budować na ich bazie piramidy finansowe? Czy ich właściciele, prezesi i członkowie rad nadzorczych będą teraz twierdzić, że sprzedają produkt, a zaufane instytucje jak NBP i KNF to potwierdzają, bo mówią publicznie, że to ani pieniądze ani waluta? Jeśli tak, to tylko kilka milimetrów dzieli nas od tego, aby werbować ludzi, którzy będą wpłacali po 25 000 euro albo i więcej, a w zamian będą dostawać ruble albo jeny. I gdzie tu produkt? „No przecież mamy produkt. NBP i KNF tak powiedziały”. I każdy sąd w Polsce im przyzna rację. Każdy właściciel piramidy finansowej teraz powie – przecież u nas wypłaty nie pochodzą wyłącznie z wpłat! Dajemy ludziom produkt – kryptowalutę! Nie można zbudować piramidy finansowej, gdzie ludzie budują struktury kupując złotówki, euro czy dolary ale tam, gdzie zamienia się to na kryptowaluty będzie można, bo zdaniem KNF i NBP to ani waluta ani pieniądz? Masakra. To wygląda tak, jakby instytucje, które mają walczyć z piramidami dawały takim piramidom zielone światło. Zupełnie identycznie jak w sytuacji, kiedy rząd w ferworze walki ze sformułowaniem „polskie obozy koncentracyjne” doprowadza do sytuacji, gdzie w ciągu 24 godzin określenie to pojawia się w przestrzeni publicznej 30 milionów razy. Czy to nie strzał we własną stopę?
Nie lubię snuć demagogicznych, czarnych wizji, ale jeśli ktoś szybko czegoś z tym nie zrobi, to zaraz zaczną powstawać piramidy finansowe, gdzie będzie się wpłacało złotówki i w zamian dostawało złotówki nazywane produktem. Bo prezes powie, że to nie pieniądze tylko produkt! Papier + farba drukarska.
Wiem, Mirek z DasCoina powie zaraz, że się nie znam. Ale już się do tego przyzwyczaiłem. Najpierw piszą, że się nie znam. Potem, że jestem gupi. Później, że gupi, gruby i lewak. A jak się okazuje, że znowu miałem rację, to nagle zmieniają miasto, nazwisko, i usuwają 75% swoich komentarzy z internetów. Tak jest zawsze.
Na koniec jeszcze news z ostatniej chwili: „Facebook zakazał reklamowania kryptowalut. Promowanie na Facebooku kryptowalut, w tym bitcoina, będzie niemożliwe. Firma zakazała reklam produktów finansowych i usług często powiązanych z wprowadzającymi w błąd praktykami. Oznacza to zakaz promocji bitcoina i innych kryptowalut, ICO i opcji binarnych na Facebooku. Firmy, które naruszą politykę tego serwisu, zostaną zbanowane także na Instagramie i w Audience Network. Facebook zastrzegł też, że jego polityka z czasem może ulec zmianie. Prowadzone są bowiem prace nad lepszym wykrywaniem oszukańczych i wprowadzających w błąd praktyk reklamowych.” (źródło: Recode.net)
A w ramach przestrogi polecam świeżą publikację na temat pewnej piramidy finansowej bazującej na popularności kryptowalut: „Nalot na biura OneCoin Ltd w Bułgarii”. I bardzo proszę zapoznać się co grozi za inicjowanie piramid finansowych i werbowanie do nich innych ludzi: STOP PIRAMIDOM.
Na reszcie ktoś nazywa rzeczy po imieniu.
To wszystko za długo trwa moim zdaniem. UOKiK robi śledztwo 5 lat a w tym czasie piramida zmienia nazwę i siedzibę 8 razy. Weźmy taki Futurenet. Dwa lata ludzie wpłacali do nich pieniądze, nie małe pieniądze, a teraz wypuścili jakiegoś gównianego shitcoina. Po co pytają niektórzy? No a jak najlepiej wyprać zgromadzone środki?
A pani nic nie wiedząca o firmie, którą nadzoruje, werbuje na całego https://mycompanypolska.pl/artykul/1755/wulkanu-nie-da-sie-zatrzymac Ciekawe co powie na komisji śledczej 🙂
To ja przypomnę kilka nazwisk po to aby zakłady karne już przyszykowały naszywki na pasiaki.
Roman Ziemian – oszust, założyciel piramidy Futurenet
Damian Żukiewicz – oszust, wyłudzacz, naganiacz
Mariusz Pelczarski – -//-
Grzegorz Furmann – -//-
Jakub Dratwa – -//-
Joanna Drzewiecka – -//-
Tadeusz Stabrawa – -//-
Rafał Kujawa – -//-
Profile tych osób na fb nie pozostawiają wątpliwości co do ich oszukańczych praktyk. Uważajcie też na ich znajomych. To są zawodowi wyłudzacze.
Czemu zamyka się ludzi od metody „na wnuczka” a te bałwany chodzą wolno? Gdzie jest między nimi różnica?
Ten owczy pęd nie zatrzyma się zbyt prędko – takie jest moje zdanie na ten temat.